Księgi Zakazane

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 11 "Tak wiele do wyjaśnienia"

- Dorcas? – Usłyszała znajomy głos, gdy szła korytarzem.
Odwróciła się szybko i zobaczyła starszego mężczyznę z posiwiałą brodą i długą, fioletową szatą do ziemi.
- Profesor Dumbledore? – spytała zaskoczona.
Dyrektor rzadko kiedy opuszczał gabinet, chyba, że miał jakiś naprawdę ważny powód. Zwykle był nim głód, bądź chęć przewietrzenia się w pobliskiej wiosce, ale jeszcze nigdy Dorcas, nie wiedziała, żeby chodził sobie, tak po prostu po korytarzach Hogwartu.
- Moja Droga, pozwól ze mną na chwilę, chciałbym z tobą pogadać… - Dyrektor uśmiechnął się znad okularów połówek, zachęcając Dorcas, by poszła razem z nim.
- Ale lekcje… - jęknęła obawiając się kolejnego szlabanu.
- Och, o to się nie martw, jesteś zwolniona ze wszystkich, do końca dnia.
Przez chwilę szli w milczeniu, a Dor czuła się coraz bardziej poirytowana. Po co dyrektor ją tutaj ściągnął ? Może uznał, że nie jest ona godna należenia do Zakonu Feniksa i postanowił zmodyfikować jej pamięć. Albo dowiedział się, że wczoraj w nocy była na błoniach razem z Syriuszem i chciał ją ukarać. Nim jednak zdążyła wymyślić kolejny powód, dla którego Albus Dumbledore chciał z nią porozmawiać, dyrektor odezwał się prawie, że szeptem:
- Dorcas, posłuchaj mnie, czy tamtego dnia, gdy razem z Syriuszem walczyliście ze Śmierciożercami coś się wydarzyło? Czy o czymś się dowiedziałaś?
-On wie! – pomyślała Dor. – Wie o tym co powiedział mi Voldemort. – Nie! – odparła już na głos nerwowo przełykając ślinę.
- Jesteś pewna, że nie chcesz mi o niczym powiedzieć? - Dumbledore przeniósł na nią swój świdrujący wzrok, a ona, mocniej zaciskając palce na skrawku szaty, powtórzyła:
- Nie naprawdę…
Przez twarz Dumbledore jakby przemknął cień zrozumienia, ale zaraz powrócił na nią dawny uśmiech.
- Jeśli tak uważasz to myślę, że nie mamy o czym rozmawiać…A teraz możesz wracać do dormitorium, nie musisz iść z powrotem na lekcję.
Dor skinęła głową, po czym jak najszybciej pomknęła w stronę wieży Gryffindoru.

~*~

- On wie! – Dorcas rzuciła się zrezygnowana na jeden z foteli.
- Co? – Syriusz usiadł naprzeciwko niej, na kanapie, opierając się plecami o miękką poduszkę.
Akurat była przerwa na lunch i wszyscy Gryfoni siedzieli w Wielkiej Sali, więc pokój wspólny był całkowicie pusty.
- O rodzicach… - Dor jęknęła przecierając zmęczone oczy.
- Ale kto?
- Dumbledore! – wyjaśniła, wywracając oczami.
- Powiedział ci? – Syriusz wytrzeszczył oczy.
- Nie tak dosłownie. – Wzruszyła ramionami. – Ale on o tym wie, na pewno. Podszedł do mnie dziś na korytarzu i spytał się czy jest coś, o czym chciałabym mu powiedzieć…
- A ty oczywiście powiedziałaś, że nie! – odparł wspaniałomyślnie.
- A co miałam powiedzieć! – Dor lekko dotknięta zmarszczyła brwi.
- No nie wiem… - Udał, że się zastanawia. – Może prawdę?
- W takim razie czemu ty nie powiesz prawdy Jamesowi – odgryzła się, odrzucając o tyłu włosy. – Nie wiem czy wiesz, ale to ty nie powiedziałeś mu o tych całych snach, które uważasz za przepowiednie.
- To co innego…
- Mylisz się. Kłamstwo to kłamstwo i zawsze będzie nieść za sobą konsekwencje, niezależnie od tego jakie ma się intencje.
- Dobrze, dobrze! – Uniósł ręce w obronnym geście. – Pójdę do Jamesa i mu wszystko wytłumaczę, ale ty masz iść za to do Dumbledore i powiedzieć mu całą prawdę, ale nie za darmo. - Uśmiechnął się Huncwocko.
- Czego chcesz?
- Jeśli ty nie powiesz Dumbledorowi, ale ja powiem Jamesowi umówisz się ze mną, a jeśli będzie odwrotnie...To będziesz mogła zrobić ze mną co tylko ci się podoba... - Poruszył sugestywnie brwiami, za co oberwał poduszką po twarzy. - A jeśli oboje powiemy lub nie powiemy to jesteśmy kwita. Mamy siedem dni.
Dorcas wywróciła oczami, ale ostatecznie uścisnęła jego wyciągniętą dłoń.
- Zgoda…
- No to powodzenia! – Syriusz wstał zadowolony z kanapy i ruszył w stronę wyjścia.


~*~

I znów stała przed gargulcem. Zdała sobie sprawę z tego, że od pewnego czasu dość często znajdowała się w gabinecie dyrektora. O wiele częściej, niż mogłaby się tego spodziewać. Ale to miało związek z tym, że przez ostatnie kilka tygodni bardzo się zmieniła, może dlatego stała się kimś bardziej wartościowym, kimś kto może wiele zmienić.
W końcu wyrwała się z zamyślenia, z zamiarem wejścia do gabinetu. Już miała wymówić hasło, kiedy nagle gargulec sam odskoczył w bok, a tuż zza niego wyłonił się Albus Dumbledore. Na jego twarzy, tym razem, nie było już uśmiechu, ale zdeterminowanie jakiego dotąd nie widziała.
- Dorcas, jak dobrze, że cię widzę – odetchnął na jej widok. – Musisz jak najszybciej zebrać członków Zakonu Feniksa. Zbierzcie się przy wyjściu z zamku, potem wam wszystko wyjaśnię!
Dorcas lekko zaskoczona tylko pokiwała głową i ruszyła w stronę Wielkiej Sali.

~*~

- Albusie, co się dzieje? – Minerva McGonagall zrównała się krokiem z dyrektorem. – Przed bramą roi się od Aurorów, mówią, że przybyli na twoje wezwanie!
Dumbledore tylko kiwnął głową.
- Wyjaśnisz mi w takim razie, o co chodzi? – Profesorka zagrodziła mu drogę, chwytając się za biodra.
- Została porwana uczennica – odparł z pełną powagą, a McGonagall zakryła dłonią usta. – Nie wiemy dokładnie jak to się stało – kontynuował – ale chyba sama opuściła zamek. Niedługo po tym, o jej zniknięciu, poinformował nas Pan Pettigrew. Przeszukaliśmy dokładnie zamek i jego okolice i faktycznie nigdzie jej nie ma. Całą sprawę jednak wyjaśnił ten list… - Podał McGonagall zwitek pergaminu.

„Jeśli nie dostanę tego, czego żądam, już nigdy nie zobaczycie jej żywej”

- Albusie, o co w tym chodzi? – Oddała mu list. Była coraz bladsza. – I właściwie, która z uczennic została porwana?
- Mieszka w twoim domu Minervo. – Dumbledore spojrzał na nią smutno. – Nazywała się Mary, Mary Macdonald.

~*~

Cała szóstka siedziała na schodach przy głównym wejściu do zamku. Co się działo? Nikt nie chciał im wyjaśnić. Siedzieli w milczeniu, pogrążeni jedynie we własnych myślach.
Dorcas podenerwowana bawiła się sowimi włosami, podczas gdy Alicja cicho płakała przytulona do Franka. Zaś Remus, Peter i Syriusz wpatrywali się tylko tępo w podłogę, tak jakby to mogło w czymś pomóc.
- Dlaczego nam nie pozwolili pójść? Dlaczego w ogóle nam nie powiedzieli co się dzieje? Wiemy tylko to, że porwali Mary… - Remusowi załamał się głos. – Ale dlaczego, do jasnej cholery, nic nie możemy zrobić?!
- Remus… - Dorcas położyła mu rękę na ramieniu. – Wszystko będzie dobrze…
Pokiwał tylko lekko głową, choć widać było, że go to nie przekonało.
Jej też chciało się płakać, cała ta sytuacja ją przytłaczała. Potarła dłonią brew, starając się zebrać myśli. Lily i James też powinni tu być. Nie byli co prawda członkami Zakonu Feniksa, ale teraz mało ją to obchodziło. Dumbledore wyraźnie jej powiedział – Musisz jak najszybciej zebrać członków Zakonu Feniksa, ale nie zamierzała go słuchać. Lily i James też mieli prawo wiedzieć co się stało. W końcu Mary też była ich przyjaciółką.
- Idę po Evans i Pottera. – W końcu wstała, puszczając kosmyk włosów, którym się przed chwilą bawiła.
- Idę z tobą! – Syriusz momentalnie zerwał się z miejsca.
- Nie musisz, naprawdę…
- Ale chcę – odparł cicho i zaraz oboje weszli ogromnymi wrotami do wnętrza zamku.
Szli w milczeniu, ale Dorcas to nie przeszkadzało. Wciąż myślała o Mary i o tym, by nic jej się nie stało. W jej głowie pojawiało się też wciąż pytanie Dlaczego Mary, Lily i James nie dostali zaproszenia do Zakonu Feniksa? W końcu oni też mieli zamiar zostać Aurorami i byli z pewnością bardziej godni zaufania niż ona sama.
- Dor? – Syriusz wreszcie się odezwał, gdy dochodzili już do wieży Gryffindoru.
- Tak? – spytała wyrwana z zamyślenia.
- Zobacz kogo nam tu przywiało – odparł z przekąsem, wskazując głową na dwie postacie, stojące przy portrecie Grubej Damy.
- Witaj James, witaj Liv… - Dorcas przywitała ich z nieco sztucznym uśmiechem, ale Potter i tak już doskonale wiedział, jak traktuje jego relacje z Krukonką.
- My się znamy? – blondynka zaskoczona odwróciła się do Dorcas. – Liv, Liv Lacroix.
- Dorcas Meadowes. – Zaskoczona uścisnęła jej dłoń.
- A my nie musimy się sobie przedstawiać – dodała patrząc na Syriusza, który już lekko rozpłynął się na jej widok. W sumie teraz wyglądała znacznie lepiej niż wtedy, gdy siedziała cała przemoknięta na trybunie.
Dor poirytowana trzepnęła go dyskretnie w głowę.
- Wybacz, ale czy możemy na momencik porwać Jamesa? – spytała znów spoglądając na blondynkę.
- Oczywiście! – Pokiwała głową, jakby to faktycznie było oczywiste. – To do zobaczenia James!
Potter nie odzywając się nawet słowem, tylko pomachał jej na pożegnanie.
- James, musisz z nami pójść. – Dor westchnęła. – Ale ty Syriusz pójdź jeszcze, po Lily. – Te słowa podziałały na Pottera jak dobry łyk ognistej whisky.
Nim Syriusz zdążył zniknąć za obrazem odezwał się lekceważącym tonem.
- Nigdzie nie idę z tą… - urwał za co Dor szczerze mu dziękowała. Nie miała ochoty go teraz bić.
- Jeśli chcecie urządzać, jakieś romantyczne wieczorki, żeby nas razem zeswatać, to mówię stanowczo NIE!
- James jesteś okropny! – Dor zmarszczyła brwi, posyłając mu mordercze spojrzenie. – Myślisz tylko o sobie. Jesteś naprawdę samolubny!
Potter tylko wzruszył ramionami.
- W takim razie, o co chodzi? – spytał wkładając ręce do kieszeni.
- Mary została porwana przez Śmierciożerców…

~*~

- Żartujecie sobie prawda? - Lily zaśmiała się nieco nerwowo, gdy powiedzieli jej co się stało.
- No...Niestety nie... - Dor spuściła głowę.
- Jezus Maria... - Ruda zakryła dłońmi twarz, siadając na schodach przed wejściem. - To wszystko moja wina...
-Lily co ty gadasz? - Dorcas objęła ją ramieniem.
- To ja... - chlipnęła, a po jej policzkach spłynęły łzy. - Pokłóciłam się z nią parę godzin temu i ona wybiegła...Nic nie mogłam zrobić, ona wyszła przez wrota i gdy poszłam za nią ona już zniknęła... - Zalała się łzami i nie była już w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Lily nie zadręczaj się. - Dorcas podała jej chusteczkę, gdy obie wstały, by dołączyć do siedzących niżej przyjaciół.
Nim Lily zdążyła odpowiedzieć usłyszeli huk i tuż przed nimi zmaterializowali się Dumbledore i trzej inni Aurorowie. Jeden z nich trzymał na rękach czyjeś wątłe, wręcz pozbawione życia, ciało. Remus w jednaj chwili zerwał się z miejsca i podbiegł do mężczyzny, który trzymał zimną i mokrą od krwi Mary.
- Co się stało? - spytał, a w jego oczach malowała się rozpacz.
- Była torturowana Remusie. - Dumbledore odparł z powagą.
- Ale... - Lunatyk chciał coś powiedzieć, ale dyrektor uciszył go gestem ręki.
- Wiem, że jest wam ciężko, ale na razie ona jest bardzo wyczerpana i musi odpocząć. Najlepiej będzie, jeżeli na razie nie będziecie jej odwiedzać. - wyjaśnił, po czym wraz z resztą Aurorów zniknął za wrotami zamku.

~*~

To był dzień pełen rozpaczy i smutku. Atmosfera była tak przygnębiająca, że nawet Lily i James przestali się kłócić i zapomnieli o swoich problemach. Dumbledore rozmawiał z ich dwójką i także zaprosił ich do dołączenia do Zakonu Feniksa, ale czemu dopiero teraz nie chciał zdradzić.
O porwaniu Mary, także wiedziało tylko niewiele osób, a z uczniów, tylko ich ósemka. Nie mogli jednak z nikim rozmawiać na ten temat, chociaż sami niewiele wiedzieli. Mogli jedynie mieć nadzieję, że z czasem wszystko zostanie im wyjaśnione. Jednak każdy kolejny dzień, co raz bardziej doprowadzał ich do rozpaczy. Wciąż nie mogli widywać się z Mary i wciąż nic im nie wyjaśniono. To było tak przygnębiające, że prawie każdy dzień mijał im w ciszy, tak jakby bali się, że gdy się odezwą, może stać się coś złego. Tylko Remus jako jedyny zachował zdrowy rozsądek i zawzięcie zbierał podpisy uczniów, gotowych brać udział w „Kursie na Aurora”. Chociaż wiedział, że to w niczym nie pomoże Mary, nie chciał się zadręczać i póki co udało mu się zebrać 12 podpisów. Osiem należało do nich, dziewiąty do namówionej przez Jamesa Liv, zaś trzy ostatnie do jednego Gryfona z siódmej klasy i dwóch Puchonów, których rodzice byli Aurorami.
O stanie zdrowia Mary na bieżąco informował ich dyrektor, lecz to im nie wystarczało. Dor do końca umowy z Syriuszem został dokładnie jeden dzień, dlatego postanowiła skorzystać z okazji i spotkać się z Dumbledorem i od razu dopytać się o Mary.
Gdy tylko przekroczyła próg gabinetu, dyrektor zaprosił ją gestem ręki, by usiadła, po czym zapytał:
- Jak samopoczucie? Po jutrze wyjeżdżamy.
Dor mruknęła pod nosem coś niezrozumiałego i usiadła naprzeciwko ogromnego biurka.
- Co cię do mnie sprowadza Dorcas? - Dyrektor spojrzał na nią przyjaźnie znad okularów połówek.
- Chciałam z panem o czymś porozmawiać... - zaczęła trochę zakłopotana.
- Zamieniam się w słuch – odparł z uśmiechem.
- Chciałam powiedzieć, że miał Pan rację... Wtedy w tym lesie coś się wydarzyło – urwała, lecz Dumbledore milczał, więc wzięła głęboki wdech i kontynuowała. - On powiedział, że moi rodzice...Że oni...To... - Przełknęła ślinę nie mogąc z siebie tego wydusić.
- Rozumiem. - Profesor westchnął ciężko. - I doskonale wiem jak się czujesz.
- Myślę, że Pan jednak nie wie – pokręciła głową, mocno powątpiewając w słowa dyrektora.
- Chciałem powiedzieć ci o tym już dawno, ale nie miałem prawa. Nie miałem prawa psuć ci tak pięknego dzieciństwa. Mogli ci to powiedzieć jedynie przyszywani rodzice.
- Pan wiedział? - Dorcas nie kryła oburzenia. - Przez te wszystkie lata?
- Nie od razu – wyznał smutno. - Znałem twoich prawdziwych rodziców bardzo dobrze, można powiedzieć, że byli oni moimi najlepszymi przyjaciółmi. Uczyłem ich oboje transmutacji, kiedy dyrektorem szkoły, był jeszcze Armando Dippet. Byli wspaniałymi ludźmi.
- Ale co takiego się stało? - Dorcas zagryzła wargę. - Jak...Jak zginęli...?
-Pamiętam ten dzień do dziś. - Pogładził długą brodę w zamyśleniu. - Poszedłem ich odwiedzić, a ponieważ mieszkali blisko szkoły, bo w samym Hogsmeade, to dość często to robiłem. Drzwi w domku były wyważone, a ja zaraz znalazłem ich martwe ciała, a ty i twoja siostra zniknęłyście...
- Miałam siostrę? - Dorcas zakryła dłonią usta.
Te wszystkie informacje spłynęły na nią tak nagle, że była lekko roztrzęsiona.
- Przez wiele lat was poszukiwałem. - Dyrektor wyjaśnił. - Na marne. Wasze nazwiska zostały zmienione. Aż w końcu, pewnego dnia, pojawiłaś się w Hogwarcie, a ja uważnie obserwowałem wszystkie uczennice z tego samego rocznika co ty...
- Po co Pan to robił? - wpadła mu w słowo, opuszczając wzrok.
- Przysiągłem twoim, rodzicom, że zawsze będę robił co w mojej mocy, by im pomóc.
- A dlaczego właściwie Lord Voldemort chciał ich zabić?
- Z wielu powodów. - Dumbledore wygodniej usadowił się w fotelu. - Na pewno jednym z nich było to, że chodzili razem do szkoły. Twój ojciec, był co prawda cztery lata młodszy od Voldemorta, ale od początku nie podobało mu się to, jak ówczesny Tom Riddle traktuje słabszych od siebie. Mimo swojego młodego wieku, twój ojciec często stawał w obronie tych , których Voldemort gnębił.
- A moja matka? - Dor przełknęła ślinę.
- Ona pojawiła się w Hogwarcie pięć lat po twoim ojcu. Gdy on skończył już szkołę został Aurorem i po paru latach, gdy twoja matka również zdawał testy na Aurora on był jej koordynatorem. I tak właśnie...
- Się poznali – dokończyła za niego.
- Trzy lata później wzięli ślub, a po roku urodziła się twoja siostra Eliza. - Dumbledore przez chwile wpatrywał się smutnym wzrokiem w pustkę za plecami Dorcas, ale po chwili odchrząknął. - A po kolejnych trzech latach ty pojawiłaś się na świecie.
- Ale dlaczego ja nic, a nic nie pamiętam? - Dorcas przeczesała ręką włosy. - Przecież miałam już 3 lata, coś powinnam zapamiętać.
- Zaklęcie zapomnienia Droga Dorcas. - wyjaśnił kiwając głową. - Voldemort nie chciał byście cokolwiek pamiętały, do momentu, gdy sam nie zechce wam tego wyjawić.
- I mu się udało...
- Nie mamy pewności czy Eliza o tym wie... - Dumbledore zamyślił się przez chwilę. - Ale szczerze w to wątpię...
- A czy wiadomo, gdzie ona teraz jest? - Dorcas spytała z nadzieją.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo. - Dumbledore pogładził swoją długą srebrzystą brodę. - Ale wznowie moje poszukiwania, jeśli tego chcesz.
- Dziękuję. - Dor szepnęła niemal niedosłyszalnie.
- Jest jeszcze jedna rzecz., myślę że chciałabyś o tym wiedzieć. Twoi rodzice nazywali się Eadlyn i Seamus Destineytowie.
- Czyli ja nazywałam się Dorcas Destiney? - Dumbledore pokiwał głową. - Ale dlaczego Voldemort nie zabiła ani mnie ani mojej siostry?
- Myślę, że doskonale znasz odpowiedź na to pytanie – posłał jej znaczące spojrzenie.

- Zabiłem twoich rodziców 15 lat temu. - Czarny pan kontynuował. - I oddałem cię do tych mugoli. Musiałem się ciebie pozbyć, żałuję do dziś, że cię nie zabiłem.
- To zabij mnie teraz! - Dor syknęła przez zęby z determinacją. Nie wierzyła w to wszystko. To był jakiś stek kłamstw, przecież zna swoich rodziców bardzo dobrze i wie, że nigdy by jej nie okłamali.
-W sumie mógłbym cię teraz zabić...- Voldemort zamyślił się. – Ale czy chcesz takiej śmierci? Nie wolałabyś do nas dołączyć. Była byś idealną kandydatką na Śmierciożerczynię. Miałem nadzieję i mam ją do dziś, że jak dorośniesz dołączysz do naszych szeregów i razem zawładniemy tym światem.

A co gdyby dołączyła wtedy do szeregów Czarnego Pana? Jak teraz wyglądało by jej życie? Może nie musiała, by znosić tych wszystkich rzeczy, na które jest narażona w Hogwarcie...
Jak najszybciej odepchnęła od siebie te myśli. Jak w ogóle mogła mieć wątpliwości co do swojego wyboru.
Ale nagle sobie o czymś przypomniała.
- Panie profesorze?
- Yhym?
- Wtedy w lesie, wśród Śmierciożerców, był chyba Severus Snape – wyjaśniła lekko drżącym tonem.
Twarz Dumbledore'a przebrała poważnego wyrazu, ale po chwili odezwał się do niej tym samym pogodnym tonem.
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś.
Dor kiwnęła lekko głową i wstała z krzesła.
- To ja chyba będę się już zbierać... - odparła lekko zakłopotana.
- To świetny pomysł, może zdążysz jeszcze na śniadanie! - Mrugnął do niej.
Dorcas pośpiesznie skierowała swoje kroki w stronę drzwi i już miała wyjść, kiedy przypomniała sobie, po co tak właściwie chciała odwiedzić Dumbledore'a.
- Profesorze, co z Mary? - spytała odwracając głowę.
- Pani Macdonald jest w dobrych rękach, nic jej nie będzie.
- Ale...- napotkała spojrzenie Dumbledore'a. - Dobrze, dziękuję...- Już chciała przekręcić klamkę, kiedy drzwi rozwarły się z hukiem i wpadła przez nie rozwścieczona McGonagall, a za nią Syriusz i James.

~*~

Kilkanaście minut wcześniej

- Poranna poczta! - Ktoś krzyknął, kiedy przez wylot w dachu wleciała gromada sów niosących przeróżne paczki i lity.
Jedna z kopert wpadła wprost do talerza Lily Evans. Zgarnęła go szybko, by nikt go nie zobaczył, ale James Potter już od dobrych kilku minut uważnie ją obserwował i nic mu nie umknęło.
Po całej sprawie z Mary uznali, że zapomną o tym co się wydarzyło, nie zmieniało to jednak nic w ich dotychczasowych relacjach. James przeprosił też Remusa i od teraz już normalnie za sobą rozmawiali.
- Evans, pokaż co tam chowasz. - Okularnik pochylił się nad stołem, próbując dojrzeć list, który Lily pośpiesznie próbowała ukryć.
- To nie twoja sprawa Potter! - warknęła poirytowana.
- Myślę, że jednak moja! - wyszczerzył się. - Pokaż to! - I wyrwał z jej ręki zwitek pergaminu.
- Potter! To mój osobisty list! - Lily wściekała rzuciła się przez stół na czarnowłosego, przewracając tym samym misy z jedzeniem.
- Oddawaj! - krzyknęła próbując dosięgnąć list, który James trzymał w wyciągniętej, do góry, ręce.
- Co tu się dzieje?! - Nagle przy ich stole pojawiła się Minerva McGonagall.
- Och, Pani Profesor! - Lily w jednej chwili stanęła na baczność, poprawiając swoją odznakę Prefekta. Przy okazji wyrwała List z dłoni Rogacza, który zaskoczony pojawianiem się profesorki opuścił rękę.
- Wasze zachowanie jest karygodne! - McGonagall oparła się rękami o stół.
W jednaj z nich trzymała niewielkie pudełko, które przed chwilą musiała przynieść jej sowa.
- Jeszcze jedna taka sytuacja, a dostaniecie szlaban! - Zagroziła im palcem, puszczając przy tym paczuszkę.
James skorzystał z okazji i szybko po nią sięgnął, co na szczęście, umknęło uwadze profesorki.
- Ach i Panno Stweart – zwróciła się do Alicji, nienaturalnie uprzejmym tonem. - Gratuluję!
Po czym odeszła od stołu.
Alicja szybko tłumaczyła Lily, że nie ma pojęcia o co chodzi, a James w tym czasie pokazywał pudełko Frankowi, Peterowi i Remusowi, ponieważ Łapa jak zwykle zaspał. To trwało zaledwie kilka sekund, kiedy uchylił wieko i zagwizdał z podziwem, na widok czarnej, obcisłej, koronkowej bielizny.
McGonagall, która zapomniała o paczce, zdążyła dojść już do końca stołu Gryfonów, kiedy usłyszała głos Jamesa:
- Spójrzcie tu jest jeszcze karteczka „Mam nadzieję, że ci się spodoba, twój Argus”
- Potter! - wydarła się, odwracając się w stronę okularnika.
Przyśpieszyła kroku, a James już wiedział co się zaraz stanie. Nim McGonagall zdążyła go dopaść zerwał się z miejsca, chwytając pudełko i ruszył w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
- Potter, zatrzymaj się w tej chwili! - Ale James nawet o tym nie myślał i gnał co tchu korytarzem.
Zaraz skręcił za rogiem, wpadając wprost na Syriusza. Nic nie wyjaśniając, wcisnął mu do rąk pudełko i zniknął w korytarzu. Black zszokowany szybko je otworzył, a zaraz zatrzasnął przerażony, gdy zobaczył co jest w środku. Nic z tego nie rozumiał, ale gdy zza zakrętu wypadła rozwścieczona McGonagall wszystko stało się jasne.
- Black, oddawaj mi to!
Syriusz dłużej nie zwlekając popędził korytarzem, dopadając najbliższych schodów, prowadzących na wyższe piętra. McGonagall wciąż nie dawała za wygraną. Syriusz biegł przed siebie, gdy nagle poczuł, że upada. Usłyszał głośne miauknięcie, a pudełko, które niósł, wypadło mu z rąk.
Za chwilę na miejscu pojawiła się profesorka. Jakie zdumienie malowało się na jej twarzy, gdy ujrzała Syriusza rozciągniętego na podłodze, a tuż obok lekko poturbowaną Panią Norris. A zawartość pudełka, które niósł Black wylądowało na głowie woźnego Argusa Filcha, który aż kipiał ze złości.
- Pani Profesor, to nieporozumienie! - Łapa szybko wstał z podłogi.
- Nie mnie będziesz się tłumaczył, tylko dyrektorowi! - krzyknęła. - To była moja osobista przesyłka, nie mieliście prawa! - Syriusz nigdy nie widział jej takiej wściekłej. - A teraz za mną! Idziemy po Pana Pottera!

~*~

Następnego dnia już cała szkoła wiedziała o incydencie z drogą bielizną profesor McGonagall, ale mimo że wiele osób plotkowało na ten temat, nie każda wersja była prawdziwa. Jedną z najdziwniejszych rozpowiadały dziewczyny z Ravenclawu, w której to James, w trakcie śniadania, wręcza McGonagall przesyłkę z intymnym prezentem, który sam dla niej kupił. Nieszczęśliwie pojawia się tam Syriusz w obecności Dumbledore'a. McGonagall oddaje paczkę Syriuszowi i sama ucieka w obawie, że ktoś dowie się, że miała romans z uczniem. Po drodze jednak spotyka miłość swojego życia – Argusa Filcha – i rzuca mu się w ramiona. Syriusz, który wie jak bardzo Jamesowi zależy na profesorce, obrzuca ich dwójkę prezentem od Pottera.Reszta plotek mimo, że bliższych prawdy, brzmiała podobnie.
Wszyscy najwyraźniej byli zachwyceni tym, że w szkole coś się dzieje, ale nikomu, kto znał Mary Macdonald nie było do śmiechu. Nadal nie mieli żadnych konkretnych informacji.
Dorcas właśnie pakowała się do obszernej fioletowej walizki, którą miała zamiar zabrać do Londynu. Mieli tam pojechać na, co prawda, zaledwie pięć dni, ale Dor miała ogromny problem z wyborem ubrań i na wszelki wypadek wzięła ich trochę więcej.
W końcu zatrzasnęła walizkę i usiadła zmęczona na łóżku. Dziś mijał dokładnie tydzień od jej zakładu z Łapą i była bardzo ciekawa czy wywiązał on się z obietnicy. Zostało mu niecałe pięć minut, bo właśnie tyle zostało do północy.
Reszta dziewczyn już spała, więc Dor cichutko wyślizgnęła się z dormitorium, zajmując miejsce w Pokoju wspólnym. Za chwilę powinni zjawić się tam Syriusz i James, wracający ze szlabanu u Profesor Sprout. Przez najbliższe dwa tygodnie mieli jej pomagać w cieplarni, przy przeróżnych roślinach. Nie była to najsurowsza kara, bo Filch, na początku, proponował, by przywiesić ich za ręce do sufitu lub dać bezterminowy zakaz gry w Quidditcha. Na pierwsze nie zgodził się dyrektor, a na drugie sama McGonagall, której nad wyraz zależało na zdobyciu w tym roku pucharu w rozgrywkach.
Dor się nie pomyliła i za chwilę przez dziurę pod portretem, weszli do pokoju James i Syriusz.
- Hejka Dorcas! - przywitali ją. - Ty jeszcze nie śpisz?
- Właśnie nie James, bo widzisz mam do ciebie małe pytanko – odparła z uśmiechem.
- Pytaj o co chcesz! - usiadł na kanapie, naprzeciwko Dor, a Syriusz tuż obok niego.
- Czy nasz kochany wujek Łapcio, mówił ci coś o swoim śnie? - Pochyliła się do Pottera, podczas gdy siedzący obok Syriusz lekko zbladł.
Rogacz pokręcił przecząco głową. Dorcas chwilę się zastanowiła, po czym wstała z fotela.
- Rozumiem – odparła kiwając głową. - Dobranoc! - i ruszyła w stronę schodów prowadzących do damskiego dormitorium.
- Dorcas?! - Syriusz krzyknął za nią, gdy była już na trzecim stopniu.
Odwróciła głowę i słodko się uśmiechając odparła:
- My później się policzymy! - Po czym zniknęła na schodach.

*♥♥♥*

Witajcie!
Udało mi się odzyskać rozdział ufff...
Z tego powodu, że nie miałam do niego dostępu przez kilka dni mogą pojawić się błędy, ale to chyba już standard :) Rozdział jeden z dłuższych bo ma 8/9 stron w Wordzie.
Wiem, że mnie zabijecie za Mary, ale żeby nie było tak smutno dałam śmieszny fragmencik, mam nadzieję, że się wam podobał :)
Czekam na wasze opinie :)
Do napisania Mania :*

39 komentarzy:

  1. No no Lapa, tak nie mozna. Ciekawa jestem co wymysli Dor :)
    Biedna Mary, co oni jej zrobili? Ja sie juz z nimi osobiscie policze :)
    Hahhaha I ta przesylka dla McGonagal :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och pomysł Dor będzie okrutny XD
      A Mary...cóż poszkodowana :C
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Przyznam się szczerze i bez bicia, że strasznie zwlekałam z napisaniem komentarza...Strasznie mi się nie chciało i moje lenistwo wzięło nade mną górę. Przepraszam, że dopiero teraz Ci to piszę, nie wiem czy wynagrodzę Ci to moim komentarzem, bo gdy to piszę jest blisko północ, a moje myślenie jest ograniczone do praktycznie zera, więc wybacz jeśli byłyby jakieś nielogiczne zdania.
      To zacznę pisać jak cywilizowany człowiek.
      Heeejka Maniusia!
      Jak tam zjazd? Właśnie muszę zadzwonić, a ty wtedy mi wszystko opowiesz, ze szczegółami mam nadzieję. Masz dużo zdjęć prawda, musisz mi je przesłać :P
      Dobra, dobra, przywitałam się, więc do rzeczy.
      A właśnie tylko jedną rzecz powiem, o naszym Aaronie tak zwanym potocznie moim mężem, nie no dobra, Jamesem. Oglądałam ostatnio z nim dwa filmy i zakochałam się na amen, no może nie tak jak w Hamiltonie, bo to moja wielka miłość, a tak przy okazji 23 już wyścig <3 Ale i tak Aaron jest boski :*
      Okej, przepraszam, do rzeczy miało być *oczy się zamykają*
      Dor i Gumiś XD Nawet się nie pytaj czemu Dumbledore jest gumisiem, bo pewnie i tak nic nie zrozumiesz, zresztą jak ja.
      Sunia spanikowała. *wcale nie spojleruję, ale tak bardzo podoba mi się to przezwisko, że musiałam, wybacz* Zakład Dor i Łapcia, jest obłędny, a jak jeszcze pomyślę, o tym co ona mu zrobi i o tej całej sytuacji, to od razy się śmieję, bo to będzie genialne! Wymyślałam z Tobą tą sytuację, nawet się darłam na ulicy, krzycząc te słowa XDD Maaaary! Będę ryczeć, Ty wredna pisarko! Jak możesz to robić :# Nie wybaczę Ci tego, no dobra, może to zrobię, ale tak mówię, żeby rozgrzać atmosferę :D Ale to i tak jest okrutne, a na tej scenie wiesz z kim i gdzie to będę na bank ryczeć. Pudełko chusteczek musę mieć na rozdział :( Nie rozumiem dlaczego nikt nie lubi Liv. Ona jest boska! Ja tam ją uwielbiam <3 A po tym co planujesz zrobić, to jeszcze bardziej ją będę kochać :) Te same nazwisko co ma Liv miała Fleur na początku Draur, pamiętam to *.* Wyślij mi te rozdziały, chętnie poczytam. Kolejna wymówka... Lily to nie Twoja wina! Nie obarczaj się poczuciem winy, kochana, albo wiesz co zrób to, ale najpierw pogódź się z Jamesem, a potem wypłakuj się w jego ramię, a on będzie cię gładził po włosach i szeptał miłe słowa. Awwwww te myśli, o tej godzinie są dziwnę XD Całą histroię o rodzicach Dor i jej siostrze znam, przynajmniej teoretycznie, więc jak się rozpiszę, to mogę zbyt dużo powiedzieć, a tego nikt nie chce...To rzeknę tylko, że wymyśliłaś to wspaniale i niezwykle ciekawie to przedstawiłaś. A ja wiem o co chodziło z listem, hyhyhy powiedziałaś mi i rany nie sądziłam, że nasza pani prefekt jest do tego zdolna. A ta sytuacja z prezentem. HAHAHAHAHA pomagałam to wymyślać i o rany to wyszło ci bezbłędnie! Syriusz the best. Taki totalny nie ogar. Idzie sobie spokojnie na ucztę, po długiej drzemce i nagle James daje mu coś do ręki i ucieka, ten se patrzy a tam sexy bielizna, po chwili zza rogu wybiega McGonagall, to co mógł sobie pomyśleć XD Musi biec, a tam napotyka się na kotkę i Filcha, cudeńko XDD
      " - A teraz za mną! Idziemy po pana Pottera" ~ Mój ulubiony tekst w całym rozdziale <3 Obłędny tekst McGonagall, padłam i leżę, nie wiem dlaczego, ale wiem jestem nienormalna :D Tak samo jak dalej mnie śmieszy ten tekst Remusa z początkowych rozdziałów " Black szoruje kible" ~ Najlepszy tekst ever! Dalej mnie śmieszy. *pada w napadzie śmiechu na podłogę i turla się po niej, waląc dłońmi o podłoże" Naprawdę, uwielbiam go! I ta rozmowa Dor i Łapy na końcu...
      - Dor?!
      - My się policzmy później!
      Genialne, ale z tym policzymy to miała kobita rację, ale Syriusz też może się odegrać, nie wiem w końcu czy ten fragment, który Ci proponowałam, zamierzasz użyć :P Ale fajnie by było.
      To co ja kończę. Do zobaczenia. Papa. Nox! Życzę weny i pozdrawiam! <3
      Panienka Livvi :***

      Usuń
    2. Jeny tym komentarzem mnie powaliłaś kobieto XD Livvi, ja wiem, że była noc, byłaś zmęczona i nic ci się nie chciało, ale naprawdę tego się po tobie nie spodziewałam XD Moja odpowiedź będzie nieco krótsza bo właśnie dostałam tableta graficznego i tak się nim podniecam, że nie mg myśleć o niczym innym XD Ach Gumiś? Jezu naprawdę Livvi ogranicz spożycie Alkoholu, zwłaszcza w nocy XD A co do zdjęć z Potterconu, nie mam zbyt dużo, bo cały zjazd zbierałam karty z czekoladowych żab XD (Tak wiem jestem nie normalna XD)! Ej i weź ty mi tutaj nie spoleruj, mam nadzieję, że nikt nie przeczyta twojego komentarza, bo się dowie co będzie w kolejny 100 rozdziałach XD (tak 100, nie pomyliłam zer XD). Ej zdałam sobie sprawę, że strasznie często piszę "XD". Ej dobra serio tak się z tego śmiałaś? To wgl nie było śmieszne xD Nie miało być XD (Boże, ciągle "xD" XD) Haha Livvi, naprawdę chyba miałaś tej nocy głupawkę :D
      Tak czy siak dziękuję za komentarz :D
      I Pozdrawiam Maniaaa :*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Udało mi się załapać na czwarte ;-; Ale od początku: Cześć ^^
      Pikawa przy czytaniu tego rozdziału prawie mi wysiadła! Albo zachłystałam się powietrzem ze strachu, albo z szoku, albo ze śmiechu. Emocji pod sam sufit! Bez wątpienia to jest mój ulubiony na chwilę obecną rozdział na tym jakże cudnym blogu.
      Sprawa z rodzicami Dor wzbudziła we mnie uczucia zbliżone do przerażającego miksu smutku i współczucia. Ciekawi mnie gdzie znajduje się Eliza i mam nadzieję, że Dorcas ją znajdzie. Sam Dumbledore w tym wątku odgrywa fajną rolę, która bardzo mi się podoba. Jego relacje z Eadlyn (chyba dobrze napisałam, jeśli nie to przepraszam + swoją drogą super imię!) i Seamusem są takie... aż mi słowa brakuje na tą superowość! (Co ja piszę ;-;) Ale chyba wiesz o co mi chodzi =D
      Porwanie Mary prawie przyprawiło mnie o zawał. Tyle emocji, uczuć! Mimo, że ostatnio zaczęła mnie wkurzać, to teraz widzę, że jest naprawdę bliską mi postacią. Wolę nie myśleć co czuli młodzi członkowie Zakonu *nacisk na Remusa*. Mam nadzieję że wyjdzie ze stanu "potorturowego". Przyznaję, że James rzeczywiście zachował się nieco samolubnie. Czy jestem tu jedyną osobą, która lubi Liv?! Od początku mi się wydawała dziwna ale mimo to ją lubię ;-;
      Zakład cioci Dor i wujcia Łapci wygrany przez Meadowes... No, no, no! Się dzieje u tych Gryfonów, się dzieje... Już się nie mogę doczekać co Dorcas mu zrobi ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ciekawe, czy Potter będzie dociekał o co chodziło ze snami? *oby*
      No a teraz rzecz, która mnie rozbawiła fchuj xD Najlepsza akcja Huncwocka w wykonaniu Syriusz-James EVER! Padłam, leżę i nie mogę wstać. James taki nieświadomy swego poczynania "Walić konsekwencje" a tu nagle bum! Bielizna od Argusa prosto dla McGonagall ;-; Kurde, przypał ale uśmiałam się nieziemsko! Jesteś genialna, w życiu bym nie wpadła na taką akcję.
      Rozpisałam się i to strasznie o moich rozmaitych przeżyciach, no ale nie mogłam się powstrzymać ;) Biję Ci niskie pokłony za ten rozdział. Chwała Ci, że go odzyskałaś z kompa^^ Czekam na następne rozdziały z iście nadpobudliwą niecierpliwością ♥ Życzę weny i pozdrawiam gorąco!
      Dziewczyna z Hogwartu

      Usuń
    2. Haha to uważaj na siebie, nie zrób sobie krzywdy XD
      Naprawdę tak ci się podoba? Ach nawet nie wiesz jak mnie to cieszy, bo się przy nim namęczyłam :P
      Ach z Elizą wątek będzie dość skomplikowany, ale nic nie chcę zdradzać :)
      A imię Eadlyn zaczerpnięte z książki "Następczyni" szczerze polecam całą serię "Rywalek" Kiery Cass :)
      Och Remus faktycznie jest nieco załamany :C Ale cóż...miłość XD
      Mary...cóż nic nie zdradzę :C
      Tak!
      Ktoś lubi Liv i uwierz mi, że reszta się myli uważając ją za łatwą :) To wspaniała dziewczyna, co jeszcze zdoła udowodnić!
      Ach, a plan Dor będzie cóz...XD Okrutny!
      A masz rację James będzie chciał się dowiedzieć o jakie znowu sny chodzi :)
      Haha jezu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci się podoba :D Szczerze to z dopracowaniem tej akcji pomagała mi Livvi :)
      Dziękuję ci naprawdę i pozdrawiam! Mania :*

      Usuń
  4. Śmieszny fragmencik przebił smutny fragmencik z Mary. Dumbledore zawsze będzie mnie zadziwiał. Potrafi tyle zapamiętać i jednocześnie jest na tyle inteligentny, że potrafi złożyć wszystko w całość. Łapa sam wymyślił zakład i myślałam, że oj powie James'owi, a Dor już nie. A tu się okazało, że ona powiedziała. Dostała do tego jeszcze wiele innych informacji. Dowiedziała się więcej o rodzicach i siostrze. Wydaje mi się, że Łapa po prostu zapomniał przez ten cały szlaban. He, he, he. Ta sytuacja z bielizną była genialna. Potter to wszystko potrafi zrobić, a Black dostał za lenistwo. Pozdrawiam :-) - Ali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D Tak Dumbledore to geniusz XD
      Ach wiedziesz Łapa zaskakuje, ale uznajmy, że zapomniał :D
      Pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  5. Witaj! A już się bałam, że dłużej będzie trzeba czekać na rozdział, ale naszczęście już jest.

    Rozdział bardzo fajny i dużo się dzieje. Na początek wszystkowiedzący Dumbledore i zakład Syriusza i Dorcas. Ciekawe jak Dorcas wykorzysta wygraną.
    Bardzo mi smutno z powodu Mary, ale wiadomo, że wszystko nie może być ciągle wesołe. Zastanawiam się jak doszło do tego porwanie, mam nadzieję, że to się wyjaśni. Szkoda, że jej przyjaciele tak na prawdę nie wiedzą nic o jej stanie zdrowia, ale Mary musi żyć. Nie dopuszczam do siebie innej myśli niż tej, że wszystko będzie dobrze.
    Fajnie, że wplotłaś w te tragiczne wydarzenia coś weselszego, czyli incydent z przesyłką McGonagall. To było dobre! Szczególnie rozśmieszyła mnie ploteczka krukonek.
    To ja już kończę, bo jakoś nie mam weny do pisania komentarzy. Jeszcze dodam, że wrażenia po przeczytaniu oczywiście bardzo pozytywne!
    Pozdrawiam Mary Jane :*

    Ps. Super pasujący gif, właśnie tak wyobraziłam sobie minę Dorcas, która pyta przeczuwając, że już wygrała. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest i bardzo się cieszę :) W serwisie szybko uwinęli się z komputerkiem :)
      Dziękuję !
      Tak z Mary jednak to nie koniec dramatów XD Nie wiem, ale po prostu zawsze jak coś komuś się dzieje, to akurat jej :D Takie przyzwyczajenie :P
      "Wszystko będzie dobrze" cóż...chyba niekoniecznie XD Dobra nieważne XD
      Cieszę się, że udało mi się ciebie rozśmieszyć!
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  6. Hej!

    O kurczaczek, co tu się działo. Milion emocji które gdyby nie fakt, że mam słuchawki na uszach to wyszłyby mi ustami i tak też zrobiły. Piszczałam w poduszkę nie mogąc... Cóż nie mogąc poradzić sobie z taką ilością emocji. Wiesz co w twoim rozdziale jest świetne? To, że nigdy nie wiesz do końca,co się stanie jakiemu bohaterowi i właśnie to kojarzy mi się z jajkiem niespodzianką nigdy nie wiesz na jaką zabawkę trafisz. Porwanie Mary, lekkie załamanie Remusa, fragment z bielizną dla McGonagall, Filch, Huncwoci, cichy pakt między Jamesem a Lily, że tak to nazwę. Rodzice Dorcas, prawdziwe nazwisko, siostra, i rodzice ,,adopcyjni". Było tego tak dużo, a jednak wszystko do siebie pasowało, każdy fragment uzupełniał siebie nawzajem. Mimo tego, co napisałaś o Liv i tak jej nie trawię, ale tylko dlaczego, że kręci się koło Jamesa, a on jakby nie było będzie kiedyś mężem Rudzielca i ojcem jej dziecka. Syriusz jako wyjątkowo skomplikowany samiec nie mógł powiedzieć Rogaczowi o tych snach które, jak na moje oko wyglądają naprawdę na wizje. Nieee nie chcę, żeby Dorcas umarła, a James i Lily zwłaszcza :'( kurczaczek Argus wysłał McGonagall seksowną bieliznę... Proszę tylko nie mów, że to on będzie tym który będzie ją z niej ściągać, bo chyba zamknę się w łazience i będę zwracać żelki... Było obleśne w sensie, że obraz ich robiących ten tego xd James bezbłędny i niezorientowany w sytuacji Syriusz to było piękne szmaragdowe przejście nad tą sprawą z Mary.... Kurczaczek kurczaczek kurczaczek obłędne to było, chcę więcej takich emocji i duszenia śmiechu w poduszce... Jednym zdaniem pragnę nowego rozdziału. Jakby nie było masz talent, a my go wykorzystujemy czytając tą historię...

    Pozdrawiam
    Mała Czarna ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Pisałam już do ciebie odpowiedź do komentarza i mi ją blogger zjadł :C No, ale cóż zacznę od początku XD
      Bardzo mnie twój komentarz rozbawił XD Nie wiem czemu :D
      I Oczywiście Dziękuję! :D
      Eh szkoda, że nadal nie lubisz Liv, ale zobaczysz, że to się jeszcze zmieni! :D
      Spokojnie do ich śmierci jeszcze 3 lata :D
      Z Argusem nie! :D I przyznam, że to wszytko było lekkim nieporozumieniem o czym nikt na razie nie będzie wiedział, ale jakoś potem wcisnę wytłumaczenie :)
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  7. Błędów za bardzo nie wyłapałam, więc nie ma co o nich myśleć.
    Super, że odzyskałaś rozdział. Pisanie go od nowa na pewno nie należałoby do najprzyjemniejszych.
    Szkoda Mary, bałam się na początku, że ją zabijesz, ale widzę nie jest jeszcze tak źle, haha. :D
    Aż ciężko uwierzyć, że to Dorcas dopełniła umowy w momencie gdy Łapa tego nie zrobił.
    Na miejscu McGonagall chyba wstydziłabym się ludziom pokazać, ale ona zawsze twarda kobieta była, widać dała radę.
    Czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, prawie bez błędów cud XD
      I Dziękuję :D
      Z Mary...Oj hahato jeszcze nie koniec ale...ale no nieważne XD
      Jak widać Łapa chciał się w pełni oddać Meadowes :D
      A z McGonagall cóż ona jest teraz trochę zła, ale na pewno się nie wstydzi. Muszę wyjaśnić całą sprawę, to będzie trochę nieporozumienie :D
      Pozdrawiam Mania :*

      Usuń
    2. A nie spojrzałam na to z tej strony, ciekawa jestem czego się Syriusz spodziewa i tego co Dor faktycznie z nim zrobi, haha. :D

      Usuń
    3. Beuil, z Mania nic nie wiadomo, a z Mary ona ma złe plany :( Ale nic nie mówię, bo zabije XD

      Usuń
    4. Livvi ty chyba wiesz co Meadowes zrobi z Blackiem. Nie pamiętasz? "Sex, uczniowie uprawiają sex na korytarzu" XD
      Haha, tak a z Mary nie będę litościwa XD

      Usuń
    5. No przecież wiem Mania, bo to ja się dałam na ulicy, krzycząc te słowa XDD To będzie boskie, dawaj szybko rozdział, bo czekam na tą akcje niecierpliwie, albo ooooo na oświadczyny Łapy, hahaha to też będzie wspaniałe :")

      Usuń
    6. Ciii, ale nic nie zdradzaj!
      A na rozdział trochę poczekasz :)

      Usuń
  8. Cofam to o Mary pod ostatnią notką. Biedna dziewczyna. Ciekawe co jej zrobili, ci Śmieciożercy. Remus, jak zawsze stara się zachować, pozory, ale niechże ten chłopak okaże uczucia! Ta Liv irytuje mnie bardziej niż Umbridge Pottera. James jest tylko Lily i niech to dziewucha zapamięta! McGonagall ma romans z Filchem?! Fu! Nie chcę o tym myśleć. Ciekawi mnie kim jest siostra Dorcas. I znowu pytania bez odpowiedzi. O ironio, Syriusz złapał się we własną sieć, ciekawe co z tego wyniknie.
    Do następnego rozdziału i weny, weny jak najwięcej.
    Jimies Meadowes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och śmierciożercy próbowali wyciągnąć informacje..:D
      Eh, no Liv jest fajna :D Czemu nikt tego nie widzi? :C
      Haha jeśli chodzi o rzekomy "romans" to jest to małe nieporozumienie, które ma też miejsce przez mój błąd, ale wszystko się wyjaśni :)
      Chcę przypomnieć, że McGonagall ma męża :P
      A z Syriuszem oj będzie haha :D
      Pozdrawiam i Dziękuję Mania :*

      Usuń
  9. Witam!
    A mi tam w ogóle nie jest szkoda Mary. Po tym co zrobiła dla Remka... niech mi się na oczy nie pokazuje! Dorcas miała siostrę... wow. To naprawdę.... wow. Mój zasób słownictwa zostawia wiele do życzenia xd
    Nie powiem, że nie. Już wcześniej spotykałam się z przypadkami gdzie Meadowes (w Twoim przypadku Destiny) miała rodzeństwo, ale u Ciebie to taka odmiana. Jest tak zupełnie inaczej, ciekawiej. Mam wrażenie, że wkrótce bliżej poznamy jej siostrę (albo mam zwidy, na jedno wychodzi). Akcja z tym pudełkiem... aha? xd
    Nie, no oni serio mają pomysły! Najlepsze było jak James uciekał przed Mcgonagall i dał to pudełko Syriuszowi ;D
    Wybacz za taki krótki oraz beznadziejny komentarz, ale nie mam weny.
    Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
    Selene Neomajni
    PS: U mnie jest już rozdział dziesiąty! Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Chyba tylko tobie nie jest jej szkoda :P
      Jeny dziękuję :D A w sumie pomyślałam sobie, że czemu Dor musi być jedynaczką? Wcale nie musi, ale to miało być bardziej skomplikowane :)
      A z poznaniem siostry, masz rację :)
      A komentarz wcale nie krótki i wcale nie beznadziejny :D
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam i pędzę do ciebie!
      Mania :*

      Usuń
  10. Kiedy nowa notka? ^^

    Ps. U mnie 14 rozdział

    Mała Czarna ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie mam pewności, ale nie wcześniej niż za tydzień :)
      Zajrzę :)

      Usuń
  11. Nowy szablon cudowny! Rozdział zresztą też. Ciekawa jestem co Łapa teraz będzie musiał zrobić...No i czy Dorcas odnajdzie siostrę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No Dor wymyśli Łapie :P
      Pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  12. Witam!
    U mnie miniaturka!
    http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam ponownie,
    Wczoraj wróciłam, więc mogę się zabrać za nadrabianie zaległości na blogach :)
    Rozdział naprawdę cudowny.
    Zaczynając od początku:
    Dumbledore chyba zawsze wie, kiedy ktoś kłamie. A Dorcas nie była zbyt przekonująca, ale nie mógł z niej nic wyciągnąć. Potem ten zakład z Syriuszem. Jestem ciekawa, co dla niego wymyśli ^^
    Porwanie Mary to coś, czego się nie spodziewałam. Na szczęście udało się ją uratować i teraz jest już pod dobrą opieką.
    Nadal zastanawiam się, dlaczego Dumbledore zwlekał z dołączeniem Lily, Jamesa i Mary do Zakonu. To naprawdę intrygujące i nic nie przychodzi mi do głowy.
    Dorcas w końcu zdecydowała się na szczerą rozmowę z dyrektorem. Mam nadzieję, że pomoże jej odnaleźć siostrę, o której nawet nie wiedziała. Bardzo spodobał mi się ten wątek.
    Ale ta sytuacja z Jamesem, Syriuszem i McGonagall to było po prostu mistrzostwo świata! Uśmiałam się, jak to czytałam. Wyobraziłam sobie, jak Jimmy otwiera to pudełko z bielizną, a potem ucieka i McGonagall go goni, a on wpada na Syriusza i ten taki zdezorientowany nie wie, co się dzieje... Haha, umieram :) Cudowne to było ♡♡♡
    Ciekawi mnie jeszcze to, od kogo był ten list, który próbowała ukryć Lily. Mam nadzieję, że wkrótce się tego dowiemy.
    Syriusz nie powiedział Jamesowi, więc Dorcas wygrała zakład. Nie mogę się doczekać, jak to się potoczy.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :*
    Optimist
    [the-emerald-eyes.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Dziękuję :D Och tak Dor już po raz kolejny udowodniła, że w kłamaniu nie jest zbyt dobra, a co do zakładu z Syriuszem: Mam już pewien pomysł :D
      Tak Mary udało się "uratować" w pewnym stopniu :)
      Och, a powód dla którego Mary Lily i James nie byli od początku w ZF jest naprawdę bardzo prosty, ale skoro jeszcze się nie domyślasz to ja również nic ci nie zdradzę.
      Wątek z siostrą tez na razie przemilczę XD
      Jeny cieszę się, że udało mi się ciebie rozśmieszyć :D Pomyślałam, że przyda się trochę humoru w moich rozdziałach :)
      Hura! XD Ktoś zwrócił uwagę na list! Jesteś bardzo spostrzegawcza, bo jak na razie nikt nie poruszył tego tematu, a mimo, że list nie będzie jakiś "bardzo specjalny" to odegra swoją rolę :D
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  14. Cześć Mordko :) w końcu się udało ;3 jest nowy rozdział na Zagubionej :)) zapraszam serdecznie :3 http://w-swiecie-magii-zagubiona.blogspot.com/2015/08/rozdzia-12.html#comment-form‎
    Wracam do blogosfery, biore się za nadrabianie zaległości zarówno w pisaniu, jak i czytaniu :)
    pozdrawiam :*
    /Annabeth

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochani :) powracam do blogosfery z nowym rzdziałem na Hogwart My New School! :) Zapraszam http://hogwart-my-new-school.blogspot.com/2015/08/rozdzia-4-nowy-nauczyciel.html

    OdpowiedzUsuń
  16. wrażenie, że trochę za bardzo dajesz się ponieść - Śmierciożercy wchodzą sobie i wychodzą z Hogwartu, jakby to było takie proste, a pamiętamy z 7. części HP, że to była akcja, która wymagała miesięcy starań i zaskoczyła wszystkich, a u Ciebie takie wydarzenie miało miejsce już dwa razy. Podobnie z próbą samobójczą Lily, mało to było przekonujące.
    Ale ogólnie podoba mi się, nie powielasz cudzych pomysłów, a wątek Mary-wilkołaka jest bardzo ciekawy. O, i jeszcze podobała mi się rywalizacja Petera i Remusa o Mary, to było oryginalne i aż mimowolnie kibicowałam temu pierwszemu, bo zawsze jest taki zaniedbywany w fanfickach :)
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Przy okazji zapraszam do siebie na www.na-skraju.blogspot.com
    Z pozdrowieniami - Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj, urwało mi komentarz :)
    Pisałam, że przyjemnie czytało mi się Twoje opowiadanie, bo bardzo lubię fanficki o Huncwotach i że ciekawie kreujesz postać Dorcas,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Jeśli chodzi o śmierciożerców, jak Mary została porwana z Hogsmeade, a nie z Hogwartu. Wioska z pewnością nie jest tak dobrze strzeżona jak sam zamek :) A za pierwszym razem myślę, że Hogwart nie był jeszcze przygotowany na atak, a już wtedy śmierciożercy mieli pewien plan, który być może ujawnię w kolejnym rozdziale :) Wiem, że staram się bronić, ale taka już jestem :)
      Ogólnie dziękuję i pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  18. Masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń

Przysięgam uroczyście, że każdy komentarz jest na wagę złota.