Cisza.
Jakieś szmery.
James leżał na wznak, na łóżku wpatrując się w ciemność. Pani Pomfrey wyłoniła go ze skrzydła szpitalnego o21,
a on od ponad 2 godzin nie mógł zasnąć. Wciąż myślami
był przy Lily. Już nawet nie wściekał się na Łapę, miał ochotę z nim pogadać,
potrzebował go, a teraz, w tych najtrudniejszych momentach, byli skłóceni.
- Łapo? - szepnął, choć nie miał nadziei na to, że ktoś mu odpowie.
Syriusz spał już od godziny.
- Tak? - Ku zaskoczeniu Rogacza, Łapa odezwał się lekko sennym głosem.
James westchnął lekko, skoro już zaczął tą rozmowę, to musiał ją dokończyć.
- Przepraszam - odparł wciąż wpatrując się w ciemność.
- Przestań, nie ma, o czym mówić. - Syriusz westchnął.
Jakieś szmery.
James leżał na wznak, na łóżku wpatrując się w ciemność. Pani Pomfrey wyłoniła go ze skrzydła szpitalnego o
- Łapo? - szepnął, choć nie miał nadziei na to, że ktoś mu odpowie.
Syriusz spał już od godziny.
- Tak? - Ku zaskoczeniu Rogacza, Łapa odezwał się lekko sennym głosem.
James westchnął lekko, skoro już zaczął tą rozmowę, to musiał ją dokończyć.
- Przepraszam - odparł wciąż wpatrując się w ciemność.
- Przestań, nie ma, o czym mówić. - Syriusz westchnął.
- Wiem, że powinienem złapać tego znicza, ale coś mnie
ciągle dręczyło…
- Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć – odparł, a chwilę
potem podłoga w dormitorium lekko zaskrzypiała. Łapą najwyraźniej wyszedł z łóżka.
Za chwilę pokój wypełniło światło lampki a Rogacz syknął przymykając oczy.
- Zgaś, bo mnie razi! - zasłonił ręką twarz.
- Poczekaj, chce coś sprawdzić. - Wyjął z szuflady stary lekko pognieciony pergamin i rozłożył go na łóżku. - Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
Na pustym pergaminie zaczęły pojawiać się czarne litery, znaki i łączące się linie. Syriusz nie czekając aż pokryją cały pergamin, rozłożył go odpowiednio spoglądając na dormitorium dziewcząt.
- Chyba śpią - szepnął podekscytowany do Rogacza. - Mam pomysł...
- Syriuszu wybacz, ale nie mam ochoty na żarty. - James skrzywił się lekko spoglądając na przyjaciela. - Ale możemy zakraść się do Lily...
- Nie - odparł stanowczo Łapa. - James, nie możesz tam siedzieć przez cały czas. Spójrz na to, co się dzieje. Wciąż przesiadując w skrzydle nic nie zmienisz, ona nie obudzi się przez to szybciej. Zajmij się swoim życiem.
Rogacz spojrzał markotnie na przyjaciela. Syriusz miał trochę racji, ale on musiał, po prostu musiał przy niej być.
- A co z tą Liv? - Syriusz niespodziewanie wyskoczył z pytaniem.
- Och... - James zagryzł wargi, nieco zakłopotany. - Dzisiaj z nią gadałem, przed meczem. Mówiła, że słyszała, co się stało z Lily i gdybym chciał z kimś na ten temat pogadać to ona jest chętna.
- Zgaś, bo mnie razi! - zasłonił ręką twarz.
- Poczekaj, chce coś sprawdzić. - Wyjął z szuflady stary lekko pognieciony pergamin i rozłożył go na łóżku. - Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
Na pustym pergaminie zaczęły pojawiać się czarne litery, znaki i łączące się linie. Syriusz nie czekając aż pokryją cały pergamin, rozłożył go odpowiednio spoglądając na dormitorium dziewcząt.
- Chyba śpią - szepnął podekscytowany do Rogacza. - Mam pomysł...
- Syriuszu wybacz, ale nie mam ochoty na żarty. - James skrzywił się lekko spoglądając na przyjaciela. - Ale możemy zakraść się do Lily...
- Nie - odparł stanowczo Łapa. - James, nie możesz tam siedzieć przez cały czas. Spójrz na to, co się dzieje. Wciąż przesiadując w skrzydle nic nie zmienisz, ona nie obudzi się przez to szybciej. Zajmij się swoim życiem.
Rogacz spojrzał markotnie na przyjaciela. Syriusz miał trochę racji, ale on musiał, po prostu musiał przy niej być.
- A co z tą Liv? - Syriusz niespodziewanie wyskoczył z pytaniem.
- Och... - James zagryzł wargi, nieco zakłopotany. - Dzisiaj z nią gadałem, przed meczem. Mówiła, że słyszała, co się stało z Lily i gdybym chciał z kimś na ten temat pogadać to ona jest chętna.
- Chętna się znalazła. – Syriusz prychnął przeglądając
bezmyślnie mapę. – Przecież jakbyś chciał z kimś pogadać, to wiadomo, że ja bym
był pierwszą osobą w kolejce.
- Skromny, nie ma co. – James pokręcił głową wygodniej
siadając na łóżku.
Syriusz tylko westchnął ciężko i już miał odłożyć mapę
Huncwotów na półkę, gdy nagle jego wzrok zatrzymał się na planie błoni
Hogwartu.
- James… - Przeniósł przerażony wzrok na przyjaciela. –
James spójrz… - Podsunął mu mapę pod nos.
Rogacz szybko zerknął na mapę, a oczy coraz bardziej mu się
poszerzały. Przez błonia Hogwartu pędziły dwie kropeczki. Pierwsza opatrzona
imieniem Mary, a druga imieniem Remusa. Tuż za nimi biegł Peter, a cała trójka
kierowała się w stronę zamku.
~*~
Biegła wciąż przed siebie i nawet nie śmiała się obrócić, by
sprawdzić czy Remus wciąż ją goni. Dlaczego ona się nie przemieniła? Przecież
wszystko wskazywało na to, że będzie wilkołakiem. Nawet Pani Pomfrey
powiedziała, że to cud, że przeżyła, więc oczywiste było, że stanie się tym,
kim był Remus. Potworem…kim strasznym, ale teraz nie mogła o tym myśleć. Nadal
biegła. Opuściła już błonia wpadając przez ogromne wrota do zamku. Na chwilę
się zatrzymała, by zaczerpnąć tchu, lecz zdała sobie sprawę, że to nie jest
dobry pomysł. Dopadła do schodów, gdy Remus był już niecały metr od niej. To
trwało ułamek sekundy i nagle…wilkołak utknął w fałszywym stopniu, dając Mary
chwilę na zebranie myśli. Spostrzegła jak Glizdogon wpada tylko (jako człowiek)
przez wrota i krzycząc coś o pomocy i biegnie w stronę Wielkiej Sali. Szybko
zaczęła wspinać się po schodach. Bestia miotała się parę stopni niżej, ale z
każdą sekundą jego uwięziona kończyna wysuwała się spod fałszywego stopnia.
Mary nie wiedziała czy w końcu się uwolnił, bo biegła ile sił w nogach przez
korytarz. Do pokoju wspólnego zostały jej jeszcze dwa piętra, już nie miała
siły, ale wiedziała, że jak się zatrzyma Remus na pewno ją dopadnie…A tak ją
zapewniał, że nie stanie jej się krzywda. Kilka łez spłynęło po jej,
zaróżowionych od emocji, policzkach. Będąc już niecałe 10 metrów od obrazu
Grubej damy zwolniła kroku i dysząc ciężko przeszła przez obraz. Teraz już jej
nie dopadnie, jako wilkołak nie będzie w stanie podać hasła. Odetchnęła z ulgą
i ruszyła w stronę dormitorium. Miała nadzieję, że Glizdogon zawiadomił już
dyrektora i że nikomu nic się nie stało. Wyczerpana przeszła przez drzwi
dormitorium, które zapiszczały przeraźliwie. Spostrzegła, że w pokoju pali się
światło. Przeszła przez próg i zaraz usłyszała znajomy głos.
- O już wróciłaś? – Dorcas siedziała odwrócona do niej
plecami i była zbyt skupiona na robieniu sobie pedikiuru by spojrzeć na
przybysza.
- Yhym… - odparła Mary przekraczając próg. Alicji nie było w
pokoju.
- Mówię ci ten lakier jest do dupy… - odparła przyglądając
się swoim paznokciom. – A ty właściwie gdzie byłaś, co?
- U Remusa, właśnie przed nim uciekam… - Mary zaczęła, nie
do końca pewna czy Dorcas ją słucha.
- Och…A co śmierdzi mu z gęby? – Brunetka spytała, chociaż
nie do końca była świadoma tego, co mówi. Zbyt zajęta była robieniem sobie
pedikiuru.
- Nie… - Mary uniosła lekko brew.
- No ej, przyznaj się, że ząbków nie umy… – Dor odwróciła
się w końcu, tracąc nadzieję, na to, że lakier kiedyś wyschnie i ujrzała
stojącą na środku pokoju blondynkę. – Boże, Macdonald! Myślałam, że to Alicja! Co
ty tutaj robisz?
- Uciekam przed Remusem…Tak jak już mówiłam… - wzruszyła
ramionami.
- A co się stał… - nie dokończyła, bo przerwał jej głos
przyjaciółki.
- Mary! – W drzwiach pojawiła się Alicja. – Co ty tutaj
robisz? Czemu się nie przemieniłaś?
- Boże dzisiaj pełnia! – Meadowes złapała się za głowę. –
Zapomniałam! Mary, co ty tutaj robisz?
-Dorcas Meadowes jak mogłaś zapomnieć! – Alicja zakryła
dłońmi twarz. – Cały dzień o tym rozmawiamy…
- Czy ja w końcu będę mogła coś powiedzieć?! – Mary wydarła
się przekrzykując przyjaciółki.
- Tak, tylko… - W tym momencie usłyszały głośny trzask.
Wymieniły zaniepokojone spojrzenia i zbiegły szybko schodami
do pokoju wspólnego. Z gardła każdej wyrwał się zduszony okrzyk. Pokój był
spustoszony. Obraz grubej Damy zwisał bezwładnie z wielką dziurą na środku, a
meble były poprzewracane. Przy wejściu stał profesor Slughorn i Minerva McGonagall.
Tuż przy ich stopach leżał spetryfikowany Remus, a obok stał Glizdogon
trzymający dzielnie różdżkę.
- Ja go trafiłem! – krzyknął uradowany, ale Mary tylko
zakryła dłonią twarz.
Powoli uklękła przy sztywnym ciele zwierzęcia, który nadal,
mimo że tak dziki i nieokiełzany, był miłością jej życia. Wtuliła się w jego
miękką sierść, a po jej policzkach pociekły kolejne łzy.
Glizdogon stał z buzią szeroko otwartą, a jego oczy niemal
wychodziły z orbit. Liczył na to, że Mary przywita go jako bohatera, a ona
nawet słowem się do niego nie odezwała.
- Panie Pettigrew, proszę za mną i Pani Macdonald również. –
Nagle wyrósł przed nimi dyrektor szkoły Albus Dumbledore. – Pani Pomfrey zaraz
przyjdzie zabrać Pana Lupina, została poinformowana przez jego przyjaciół
Jamesa i Syriusza. Proszę się nie obawiać – dodał widząc zrozpaczoną minę Mary.
– Poppy dobrze się nim zajmie, a teraz proszę za mną!
~*~
Kolejny tydzień spędzony w Hogwarcie ciągnął się mozolnie.
Powoli dochodził Listopad, co oznaczało zbliżającą się Noc Duchów, organizowaną,
co rok w zamku. Tydzień przed uroczystością Mary dostała dokładną diagnozę
swojego przypadku. Pani Pomfrey musiała codziennie ją badać i sprawdzać jak jej
organizm zmienia się w raz z oddalaniem i przybliżaniem się pełni. W końcu po
ponad tygodniu badań i wielu rozmowach z rodzicami Macdonald pani Pomfrey
opowiedziała jej dokładnie, dlaczego, nie zmieniła się w wilkołaka w trakcie
pełni.
- No i co? – Meadowes podniecona zagrodziła drogę Mary,
która właśnie wychodziła ze Skrzydła Szpitalnego.
- No…to dzięki moim genom czy coś w tym stylu… - Blondynka
wywróciła oczami.
- A możesz jaśniej? – Alicja spytała, ale głos miała lekko
rozdrażniony. – Śpieszę się do
Franka…
- No chodzi o to, że wiecie…Zawsze dużo chłopaków zwracało
na mnie uwagę…
- Skromna, nie ma co… - Prychnęła Meadowes, ale Alicja ją
uciszyła.
- Kontynuuj proszę… - dodała po chwili.
- No i okazało się, że moja prababcia była wilą… - Mary
zawiesiła głos. – I…
- To dlatego zabierałaś mi najlepsze ciacha w całej szkole!
– Dorcas oburzała się wytykając przyjaciółkę palcem.
- Boże, błagam cię Dor, czy dasz mi dokończyć? – Blondynka
spojrzała wyczekująco na przyjaciółkę, po czym po chwili ciszy zaczęła mówić dalej.
– No, a teraz już niestety nie mam w sobie nawet kropelki krwi wili, ale dzięki
temu, że wcześniej miałam jej trochę to ona ocaliła mnie przed zostaniem
wilkołakiem…
~*~
Remus już dochodził do siebie po tak emocjonującej pełni,
lecz tak jak zawsze nic nie pamiętał. Póki co, mógł wreszcie wyjść ze skrzydła
szpitalnego. Gdy wychodził spojrzał raz w stronę łóżka swojej rudej
przyjaciółki. Lily nie budziła się już od prawie trzech tygodni, co było bardzo
niepokojące. Nawet nie chciał myśleć, jak w tej sytuacji musi czuć się James,
który tak bardzo ją kocha. Już przeszedł próg, gdy nagle usłyszał zachrypnięty
dziewczęcy głos:
- C-co się S-t-tało?
Odwrócił głowę i zobaczył, że Lily ma lekko otwarte oczy i
patrzy na niego błagalnym wzrokiem. Podbiegł do niej jak najszybciej
uśmiechnięty od ucha do ucha, a oczy miał lekko zaszklone od łez.
- Boże, Lily nareszcie, wiesz jak wszyscy się martwiliśmy? –
Usiadł na krawędzi jej łóżka patrząc na nią z uśmiechem.
- Och…nic nie pamiętam…tylko to, że zabrałam ze spiżarni
Slughorna…- urwała. – A potem już…
- Spokojnie już wszystko jest w porządku… - Remus pomógł
rudej usiąść i oprzeć się na poduszce. – Może pójdę po Jame…
- Nie! – krzyknęła Lily i zaraz zakryła sobie dłonią usta. –
Znaczy, nie, proszę nie idź…nie chcę go już więcej widzieć…
- Ale Lily…
- Proszę… - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. – Wiesz,
że gdyby nie on, wcale by mnie tutaj nie było. – Jej oczy lekko zaszły się
łzami.
- No dobrze… - spojrzał na nią z politowaniem.
- Dziękuję – chlipnęła, a zaraz całkowicie zalała się łzami
rzucając się mu na szyję.
Mocno się do niego przytuliła, a on, chociaż z początku
zszokowany, zaraz odwzajemnił uścisk.
- Przepraszam, ale…J-ja tak nie potrafię… - szepnęła przez
łzy. – Ja już mogę tak dłużej on mnie wykańcza…
- James? – spytał głaszcząc ją po głowie by trochę się
uspokoiła.
Lily głośno załkała ukrywając twarz w jego ramionach.
Pomyślała, że może to nie James jest jej pisany…może…
- Remus… - Nagle usłyszał za sobą znajomy głos, teraz pełen
wyrzutu.
- Och… Jame…- nie dokończył, bo został brutalnie pchnięty na
posadzkę.
- James, co ty wyprawiasz? – Lily pisnęła kuląc się na
łóżku, całkiem zszokowana tym nagłym pojawieniem się Pottera.
- Teraz będziesz się z nim prowadzać tak? – krzyknął
podchodząc do Remusa i kopiąc go w brzuch.
Lupin po kolejnym ciosie próbował wstać, ale Potter
przygwoździł go do podłogi.
- Spróbuj się do niej zbliżyć… - szepnął mu na ucho.
- Potter, ja nie jestem twoją własnością! – Lily krzyknęła,
gdy ten skierował już swoje kroki w stronę wyjścia zostawiając leżącego Remusa
na podłodze, ale ona nawet na nią nie spojrzał.
Opuścił skrzydło, a zaraz pojawiła się w nim pani Pomfrey,
która zwabiona krzyżykami biegła aż z Wielkiej Sali.
~*~
- Nie poszłaś do Lily? – Remus spojrzał na Mary wchodząc do
pokoju wspólnego, wciąż obkładając sobie lodem obolałą szyję.
- Nie – odparła krótko.
- Mary, coś się stało? – spytał siadając obok niej na
kanapie. Chciał ją przytulić, ale ona odepchnęła go.
- Zostaw mnie… - szepnęła wstając i ruszając w stronę
schodów prowadzących do dormitorium.
- Mary, co się dzieje? – Remus wstał i poszedł w jej ślady.
- To się dzieje, że… - odwróciła się do niego twarzą, gdy
stali już na pierwszym stopniu. – że…- Ale nie potrafiła dokończyć. Chciała go
uderzyć, chciała, by poczuł się tak jak ona się teraz czuła, ale tylko
pokręciła głową, a po jej policzkach pociekły łzy. Nic nie mówić wbiegła do
dormitorium zostawiając Remusa samego.
~*~
Minął kolejny dzień, a on wciąż nie wiedział co ma robić,
czuł się tak okropnie. Przecież nie zrobił nic złego. Lily była tylko jego
przyjaciółką, jak James mógł pomyśleć, że coś ich łączy. I jak mógł jeszcze o
tym powiedzieć Mary, chociaż nie miał żadnych podstaw.
Kopnął kamień, który
z pluskiem wpadł do wody, kiedy nagle usłyszał znajomy głos, dochodzący zza
wierzby.
- Mary? – krzyknął podbiegając kawałek i ujrzał samotnie siedzącą
blondynkę z twarzą ukrytą w książce. Ćwiczyła formułki jakiś nowych zaklęć.
- Och…To znowu TY… - odpowiedziała oschle, po czym znów
schowała się za książką.
- Mary, ja chcę tylko pogadać… - Remus spojrzał na nią z
nadzieją, a ona wzdychając ciężko odłożyła gruby tom na trawę.
- O co znowu chodzi?
- Bo mam takie prawo.. – odparła dobitnie. – Wierzę mu,
ponieważ on jeszcze nigdy mnie nie okłamał…
- A ja ciebie okłamałem?! – Remus nie krył swojej rozpaczy,
wszytko się waliło, dosłownie wszystko i to z tak błahego powodu.
- Tak… - Mary szepnęła próbując zachować stanowczy ton
głosu, lecz cała już drżała.
Byli tak blisko, po raz kolejny…
- Kiedy? – spytał naprawdę szczerze.
- Obiecałeś, przed pełnią, że mnie nie skrzywdzisz… -
szepnęła powstrzymując łzy. – Ale nie dotrzymałeś obietnicy… - Szybko chwyciła książkę
i jak najszybciej odeszła zostawiając go samego po raz kolejny.
Czuł się jeszcze gorzej niż przed tą rozmową. Odrzuciła go,
po raz kolejny.
~*~
Minął kolejny
tydzień, a to oznaczało, że właśnie dzisiaj wypadała noc duchów. W całym zamku
panowała wesoła atmosfera, a większość starszych uczniów pomagała w
rozwieszaniu dekoracji.
- Co się dzieje z Remusem i Mary? – spytała Dorcas,
wieszając przy stole nauczycielskim ozdobną dynię z wyciętym uśmiechem.
- Nie rozmawiali ze sobą od tygodnia…Nikt nie wie, o co
chodzi… - Alicja wzruszyła ramionami zdobiąc stoły serpentyną.
- Byli już razem, a nagle wszytko BUM i koniec! – Meadowes
zaprezentowała wielkie „bum” rękami.
- Oni byli razem? – Lily spytała zdziwiona.
Przez to, że była nieprzytomna przez tak długi czas wiele
jej umknęło i wciąż musiała zadawać pytania.
- Tak, bo wiesz w trakcie tej niby pełni… - Alicja zaczęła
tłumaczyć. – To oni się pocałowali i ogólnie było wszytko pięknie i cacy i
nagle nie mijają dwa tygodnie jak zaczynają się kłócić. Żadna z nas nie wie co
się dzieje, bo ani Mary, ani Remus nie chcą nic powiedzieć.
- A kiedy zerwali? – Lily zaczęła obawiać się najgorszego.
- W dzień kiedy się obudziłaś… - Dorcas westchnęła. – No,
ale to nie zmienia faktu, że nie wiemy, dlaczego zerwali.
- To przeze mnie… - Lily szepnęła łapiąc się z głowę. – To
moja wina…
- Co ty bredzisz Evans, przecież dopiero co się wtedy ocknęłaś.
– Alicja postukała się palcem w głowę.
- No właśnie, to był ten dzień…To wszystko moja wina…
- Lily błagam… - Dorcas zaczęła, lecz Ruda jej przerwała.
- Muszę, wam wszystko wyjaśnić…. – I opowiedziała im o dniu,
w którym to wszystko miało miejsce.
- Cholera, przecież miedzy wami nic takiego nie było! –
oburzała się Dor.
- Właśnie w tym rzecz…. – Ruda westchnęła zrezygnowana. – No
i co ja mam zrobić?
- Nie wiem co ty zrobisz… - Dor wypięła wojowniczo pierś. –
Ale ja idę porozmawiać z Jamesem, bo tak dłużej być nie może.
I wymaszerowała z Wielkiej Sali.
Powoli zbliżał się wieczór, a raz z nim uczta z okazji nocy
Duchów, ale Dorcas jakoś się tam nie śpieszyło. Siedziała na łóżku w
dormitorium pochłonięta rozmyślaniem.
Rozmawiała z Jamesem i próbowała mu powiedzieć, że to co
wiedział, Remusa i Lily, że między nimi nic nie było, ale on tylko zatrzasnął
jej drzwi przed nosem. Potem jak jeszcze próbowała go złapać na korytarzu to
wszędzie chodził z tą całą Liv z Ravencalwu. Zauważyła, że ostanie tygodnie
były dla nich wszystkich bardzo ciężkie, zwłaszcza dla Remusa i Mary i Lily i
Jamesa. Mimo, że ona często wściekała się na Blacka, to ich problemy były
niczym przy tych, które mieli ich przyjaciele.
Chciała już przerwę świąteczną…Miała dość szkoły. Chciał
wrócić do domu, odpocząć i…I móc porozmawiać z rodzicami…Ale to na końcu.
Potarła zmęczoną twarz i wygodniej usiadła na łóżku. Wzięła
pierwszą lepszą książkę z kufra i otworzyła ją na losowej stronie. W trakcie
przerzucania kartek ze środka wypadł jej złożony liścik. Odwinęła go i od razu rozpoznała
i pismo i sam list. Dostała go już jakiś czas temu od Dumbledore, a jego treść
dokładniej wyjaśniała, na czym polegać ma „posiedzenie na temat Walk
kontynentalnych”. Mimo, że czytała ten list codziennie to wciąż pewnych rzeczy
nie rozumiała, więc rozwinęła go po raz kolejny i zagłębiła się w jego treści.
Szanowna Panno Meadowes,
Zapewne wie już pani, że wraz z Remusem Lupinem, została
pani oddelegowana do pewnej sprawy, której waga jest niesamowicie wysoka. 15 listopada
Pani, pani towarzysz i szóstka uczniów z innych domów, wybierzecie się wraz ze
mną do ministerstwa Magii. Nim to jednak nastąpi, musimy dokładnie omówić pewne
kwestię i opracować technikę, oraz argumenty, którymi poprzemy naszą teorię. Ale
wszystko w swoim czasie.
Czym są walki Kontynentalne?
Otóż, najprościej to wytłumaczę w ten oto sposób. My jako
państwo – Wielka Brytania, mamy swój i własny sposób na wyłapywanie
Śmierciożerców ( niekoniecznie słuszny). Nasz minister Harold Minchum, jest za
zwiększeniem ilości Dementorów wokół Azkabanu. Jest to jakiś sposób, lecz skoro
Lord Voldemort rośnie w siłę, naszego więzienia powinien pilnować ktoś, kto
jest na tyle zaufany, że nie przejdzie na jego stronę. A Dementorzy do takich
istot z pewnością nie należą, wręcz przeciwnie z chęcią przyłączą się do
Sama-wiesz-kogo, gdy będą miały taką szansę. Natomiast Minister Magii Stanów
Zjednoczonych i całej Ameryki Północnej, do których Azkaban również należy,
proponują, by zamiast wyłapywać Śmierciożerców i zamykać ich w więzieniu, od
razu ich zabijać. Uważają, że to najpewniejszy sposób, na pokonanie Voldemorta.
I właśnie taki spór istnieje teraz między dwoma kontynentami: Ameryką Północną
i Europą, a naszym zadaniem jest wymyślenie takiej strategii pokonania Czernego
Pana, by oba te kontynenty pogodzić. Ja wciąż się jeszcze nad tym zastanawiam i
Panią również o to proszę. Spotkanie wszystkich przedstawicieli i omówienie ich
pomysłów będzie miało miejsce 5 listopada, myślę, że czasu nam starczy!
~Z poważaniem Albus
Dumbledore.
Sama nie była pewna, ale chyba wreszcie udało jej się
wszytko zrozumieć, przynajmniej to było pocieszające, gdy wokół działo się tyle
złego.
~*~
Zeszła schodami do opustoszałego pokoju wspólnego, zerkając
przy okazji na tablicę ogłoszeń wywieszoną przy wejściu. Wszyscy uczniowie
z siódmych klas, którzy w zeszłym roku nie zdali, bądź zdać nie mogli z powodu
zbyt młodego wieku, mogą przystąpić do egzaminów z teleportacji, które odbędą się na początku
Grudnia. Dokładny termin miał zostać podany.
Dorcas westchnęła. W zeszłym roku nie chciało jej się
przystępować do egzaminu, ale jak patrzyła czasem na Syriusza, który w wakacje
wciąż się aportował z pokoju do pokoju, by tylko zrobić jej na złość, sama
zapragnęła posiadać licencję.
Po chwili znalazła się w Wielkiej Sali. Małe okrągłe stoliki
stały na jej środku zawalone ogromnymi miskami, z przeróżnymi potrawami. Gdy
szła, wzdłuż Sali czuła się jakoś nieswojo, inaczej. Przeszła właśnie koło
stolika, przy którym siedział James, lecz tuż obok niego nie było Lily, lecz
śmiejąca się w głos Liv. Ruda za to siedziała dwa stoliki dalej prowadząc poważną
rozmowę z Remusem, widocznie musiała go przepraszać. A prawie na samym końcu
Sali siedziała Mary, wraz z Peterem. Gdy Dor doszła do ostatniego
stolika zobaczyła siedzącego przy nim Syriusza, on był sam. Przynajmniej to zostało po staremu –
pomyślała, po czym uśmiechając się od ucha do ucha przeszła całkiem obojętnie
obok jego stolika.
- Och, Dorcas! – zerwał się miejsca. – Ja chciałem cię
przeprosić…
- Oj, Black. – Dorcas westchnęła wywracając oczami. – Musisz
się jeszcze wiele nauczyć…
- Czyli, że mi wybaczasz? – spytał z nadzieją w glosie.
- Nie, no co ty! – Dor zaśmiała się obdarzając go zalotnym
spojrzeniem. – Żebym ci wybaczyła, musisz się bardziej postarać! – Posłała mu w
powietrzu całusa, po czym robiąc piruet odeszła do stolika obok.
*♥♥♥*
Witam!
Wracam z lekko nie zbetowanym rozdziałem...Ale i tak dzisiaj napisałam ponad połowę tego rozdziału.
Przez cały ostatni miesiąc prawie siedziałam na dupie i napisałam zaledwie 2 strony w Wordzie, aż dzisiaj weszłam i dopisałam pięć :) Ogólnie wybaczcie, że tak długo trzeba było czekać, ale szkoła, ostanie oceny itp. Ogólnie muszę się jeszcze starać na 6 z angielskiego...Trudne mam życie po prostu :C
Ale ogólnie zbliża się półrocze bloga! I z tej okazji może przygotuję małą niespodziankę, jeśli pozwolą mi na to okoliczności :)
A co do treści rozdziału...Wiem, że nie powala, ale ostatnio mam dość trudny okres w życiu i ogólnie, to, że cokolwiek napisałam jest cudem :C
Liczę na wasze komentarze :)
Co do Spamownika, od pewnego czasu mam tak zawalony, że już nie nadążam, więc jak ktoś mnie zrosił już do siebie na kolejny rozdział, to na koniec komentarza proszę się przypomnieć :)
Do napisania Mania!
Mistrzu! Jestem pierwsza! :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie ja to byś nie była XD
UsuńWitam Cię Maniu! :3
UsuńWiem, wiem, znowu minął tydzień, ale cóż to był jednak ostatni tydzień, chyba taki najbardziej zabiegany i najważniejszy... Ale dobra, nie o szkole przyszłam tu rozmawiać, a o Twoim cudownym rozdziale *.* Rozpływam się nad nim, bo jest po prostu fantastycznie napisany i tylko pozazdrościć Ci tak ogromnego talentu. Ogólna opinia została już wyrażona, teraz pozostało zagłębić się w jakże ważne szczegóły XD
James biedny, załamany leży w łóżku i spać nie może... Cóż, ale jednak wynikło coś z tego i James i Syriusz przestali na siebie drzeć koty i się pogodzili. Szczerze to mnie zaskoczyłaś, bo jednak myślałam, że chłopcy będą dłużej na siebie obrażeni, ale chyba postanowiłaś nam tego nie robić i ich znów połączyłaś braterską więzią, która została silnie nadszarpnięta.
Nie no tylko Syriusz potrafi w środku nocy myśleć o kawale XDD I za to kocham tego chłopaka! Wiecznie nieprzejmujący się niczym Black, normalnie chłopak idealny...
" Chętna się znalazła - Syriusz prychnął, przeglądając bezmyślnie mapę. - Przecież jakbyś chciał z kimś pogadać, to wiadomo, że ja byłbym pierwszą osobą w kolejce. " ~ Boooommmbaaaa! Syri taki skromniacha na 100%... Czy wspominałam, jak bardzo go uwielbiam :D
Niestety muszę to powiedzieć. Zawiodłam się, bo mi powiedziałaś, że opiszesz "komedię" pościgu za Remusem, a tu nic! Oj, Mania, gdzie to zgubiłaś, kobieto! Mam nadzieję, że to wynagrodzisz, albo... Wiem! Zrób retrospekcje (Nie wiem czy dobrze napisałam, ale kit z tym) i to opisz, bo zapowiadało się tak super, z tego co mi opowiadałaś przez telefon XD
Dawaj, Mary, dawaj i się nie poddawaj! HAHAH - tak zdecydowanie się źle czuję, te zabawy na bujakach na mnie nieciekawie wpływają. Rany przez chwilę poczułam się jakbym znów miała 7 lat. Te kolejki, samochody, sorbety, wata cukrowa... Och, jak cudownie ... Dobra powracam z krainy umarłych, bo się zagadałam :D Jeju, ten bieg opisałaś po mistrzowsku, poważnie wyszło ci fantastycznie i nie zaprzeczaj, bo Ci głowę urwę... Bój się bój, bo jest czego...
Wiesz co jestem absolutnie wkurzona, nawet nie było wzmianki o tym, że tekst Dor o ząbkach i nieświeżym oddechu Luńka, był po części moim pomysłem… Nie no żart, nie jestem wkurzona, a raczej rozbawiona. Dor mi tu przypomina taką landrynę (Tak bardzo mi się podoba to słowo), która nic nie robi tylko myśli o swoim wyglądzie. Tutaj mi się nie podoba jak ją przedstawiłaś. Przepraszam Cię za to, ale to jest moje zdanie i tak jak to mówiły dziewczyny poniżej, ja krytykuję postawę bohatera, nie twoje umiejętności, czy fabułę, którą wymyśliłaś.
Peter! Rany, ja nie wiem co się ze mną dzieję, ale u ciebie normalnie go ubóstwiam i to bardzo. Tak niecierpliwie czekam na obiecaną mi scenę z kimś. Ma wielką nadzieję, że dotrzymasz danego słowa :) Glizdek powalił Remusa… Hmmm, czyli jednak potrafi walczyć, a zwłaszcza w obronie „swojej dziewczyny”.
Mary miała krew wili w sobie. Woow… Takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam, no nie powiem… Zaskoczyłaś mnie i to bardzo :P Dor HAHAH, ta to tylko o chłopakach potrafi myśleć XD
Lily się obudziła, no wreszcie! Już myślałam, że o tej rudowłosej złośnicy zapomniałaś, ale jednak nie. James! *oczy zmieniają się w szparki, a usta zaciskają się w wąską linię, a la McGonagall Co ty sobie wyobrażasz! Jak śmiałeś tak się zachować! Nie wolno bić swojego przyjaciela, jeśli się nie ma powodu! On by ci nie zabrał dziewczyny, bo ma swoją! Chłopie opanuj się!
Potter, zobacz co narobiłeś! Jedno głupie zadanie i zniszczyłeś piękną parę jaką byli Remus i Mary! Nieładnie, oj, nieładnie…
Nie zmieściłam się w jednym komentarzu, więc tu jest końcówka ;)
UsuńMary nie chce uwierzyć Remusowi 0.o Dziewczyno, co ty gadasz, przecież Remi by cię nigdy nie skrzywdził. Przecież wiesz, że on nie wie co robi kiedy jest wilczkiem, nie panuje nad sobą, a ty go obwiniasz za to co zrobił nieumyślanie. Po prostu brak jakich kol wiek słów, komentujących twoje karygodne zachowanie…
Jej! Wreszcie rozumiem, o co chodzi z tymi walkami kontynentalnymi. Brawa, dla jakże inteligentnej Livvi XD
Pod koniec ujawniła się taka Dorcas, jaką kocham. Wyluzowana, nie głupia i z ciętym językiem. Perfekto! HAHAHA Black, Dor ci bardzo dobrze powiedziała… Musisz się bardziej postarać, żeby ci wybaczyło takie haniebne zachowanie. Jakże się cieszę, że weźmiesz słowa Meadowes poważnie i zrobisz coś tak pięknego dla niej. Och, też chce takie przeprosiny, jakie zrobi Syriusz… Czekam na to! Już się nie mogę doczekać, tego momentu ^^
To chyba koniec mojego wywodu, chyba jest długi… Zadowoli Cię taki? Liczę, że tak :D Życzę Ci kochana mnóstwo weny, normalnie całą masę tego ustrojstwa, które tak bardzo nam jest potrzebne :) Cudownych wakacji i a właśnie wytłumacz mi o co chodzi z tym filmikiem, bo ja jestem bardzo tępa i nic, a nic z tego nie kumam :/ Ok. Kończę. Pozdrawiam. Żegnam.
Wiecznie uśmiechnięta i zadowolona Panienka Livvi, albo po prostu Livvi <3
Nie mam siły już :C Uf...szkoła mnie wykańcza :C Ale dziękuję za komentarz :) Przeczytałam go już 3 dni temu, ale już nie wiele z niego pamiętam :C Ale pamiętam, że był wspaniały :) Ogólnie z filmikiem mamy umówione :)
UsuńA długość powala :D Ja nigdy nie miałam takiego :'CCC
Dziękuję naprawdę i pozdrawiam Mania :*
Moje miejsce!
OdpowiedzUsuńWitam!
UsuńMuszę przyznać, że ten rozdział należy do jednych z najśmieszniejszych jakie czytałam! Śmiałam się prawie przy każdym dialogu! Wiem, wiem. Uznasz mnie za idiotkę, ponieważ były tu w większości poważne tematy, ale czekaj! Już Ci wyjaśniam powód mojego rozbawienia!
Mary - czepia się Remka... W zasadzie to nie wiem czy to ma jakiś sens. On nie skrzywdził jej w jakikolwiek sposób po za tym nawet, gdyby to zrobił to nie specjalnie! Czego ona się spodziewała? Że będzie ją przytulał czy prawił komplementy pod postacią wilkołaka? BITCH PLEASE!
Remus - no... Do niego zarzutów nie mam żadnych tylko jest mi go szkoda.
James - najpierw tak tęskni za Lily, lecz kiedy widzi jak Remcio ją pociesza, bo ona płacze rzuca się na najlepszego przyjaciela oskarżając go o ZDRADĘ. No błagam! Gdyby Lunio ją pocałował wtedy mógłby mu zrobić krzywdę. W dodatku łazi za tą Liv jakby miała mu zastąpić Rudą.Gratulejszyn inteligejszyn Rogaczu!
Lily - a mówią, że blondynki są głupie. Najpierw zażywa jakieś cholerstwo, które może ją zabić, bo chłopak, którego zaloty odrzuca od lat nagle znalazł sobie inny obiekt zainteresowania. W dodatku, kiedy obudziła się po trzech tygodniach śpiączki uważa wszystko za jej winę chociaż nic nie zrobiła. BRAVO!
Dorcas - zachowywała się jak wyjątkowo tępa laska z funclub'u James'a i Syriusza. Została pokazana jako dziewczyna o wyjątkowo małym ilorazie inteligencji. Czyli tak jak "TYPOWA" Dorcas w większości blogów. FUJ!
Peter - on był normalny, taki jak zwykle. Pretensji do niego nie mam.
Syriusz - on został pokazany jako hmm... No nie wiem jak go opisać, ale średnio mi się spodobał.
Alicja - nie mam do niej zastrzeżeń.
PAMIĘTAJ! Czepiam się głupoty głównych bohaterów nie Ciebie. Proszę, nie bierz tego do siebie. No, ale wracając do pozytywnej części rozdziału.
Ogólnie rzecz biorąc świetnie opisałaś ucieczkę Macdonald przed Remciem. To było bardzo emocjonujące i pełne adrenaliny. Teksty Łapci były najlepsze!
,,- Chętna się znalazła. - Syriusz prychnął przeglądając bezmyślnie mapę. - Przecież jakbyś chciał z kimś pogadać, to wiadomo, że ja bym był pierwszą osobą w kolejce." Hahaha, prawdziwy Black ♥ I za to go kocham! Ta jego skromność. Jedyny moment gdzie podobała mi się Dorcas to ten, gdy gadała z Łapką. Na luzie, bez nerwów i o to chodzi! Mam nadzieję, iż nie weźmiesz swojej opinii do siebie. Bardzo mi się podoba Twój blog i w ogóle.
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję na nn!
Selene Neomajni
Ołkej dziękuję, za taki długi kom :D
UsuńTrochę mi smutno, że uważasz Dor za pustą Laskę, bo uważam, że już nieraz pokazała, że wcale taka nie jest, ale każdy ma własne zdanie :D
A mi jakoś ten rozdział wgl nie wydawał się śmieszny XD
No z Mary i Remusem teraz się nieco popsuje...
Och tutaj się prawie do wszyściutkich bohaterów przyczepiłaś STAP, STAP PLYS ;--;
I cieszę się, że ucieczka ci się podobała, chociaż w sumie ten cały rozdział jest dość słaby...cóż życie...Pozdrawiam Mania :*
Cudownie!
OdpowiedzUsuńLily, James to ten jedyny! Bądź mądra! A te jeszcze o coś ją posadza! Pff.
Mary :c Remus :c
Masz sprawić, że Dorcas i Łapa byli razem!
Dziękuję :D
UsuńA na grubsze sprawy z Dor i Syriuszem jeszcze poczekasz :D
Pozdrawiam :*
Czwarta! Oł jee! :D
OdpowiedzUsuńOkey. Jestem.
UsuńPrzeczytałam.
Rozdział ciekawy ^^ Niektóre wątki mnie totalnie zaskoczyły... (czyt. zachowanie Jamesa)
Przestraszyłam się z tą sprawą z Mary i Remusem... On... On za nią biegł... O luju... Dobrze, że nic jej nie zrobił, zn. nie zrobił fizycznie, bo psychicznie chyba tak.
Rozwaliło mnie to z Peterem... "Liczyła na to, że Mary przywita go jako bohatera" Tsia... Oj Peter, Peter... Właśnie tam w tym zdaniu jest literówka ;p Bo powinno być chyba "liczył", co nie? No.
Jestem meega wkurzona na Jamesa po tej notce. JAK ON ŚMIAŁ!? Zrobił z igły widły! No jprld... Jeszcze krzywdził Remuska! A to luj... No, wkurzył mnie kompletnie tym... "Teraz się będziesz z nim prowadzać tak?" Ech! Dupek!
"Spróbuj się do niej zbliżyć" ... Remus! On ci grozi! Pff... *Jamesik, jesteś kochany, ale tym zachowaniem...*
I jeszcze ta Liv... Weź ją zabij czy ... O! Zrób z niej lesbijkę :')
Lily wcale nie lepsza - wzięła eliksir, bo chyba w końcu coś do niego poczuła, na tym treningu zachowywała się jak idiotka, a teraz mówi, że gdyby nie James to by jej tu nie było... Dobra, to też jego wina, ale przecież on jak za nią lata to co? Może ona też by mu trochę szacunku okazała? Jakby się po każdym "odtrąceniu i fochu" Rudej próbował zabić to już dawno by go nie było. To taka... Zamiana rolami. Ale niech ona przemyśli sobie swoje zachowanie.
Tak jak wyżej trochę zawiodłam się Dorcas... Taka "paniusia" :/
Ale oczywiście ja się czepiam ich - nie ciebie ;vv
Dobra, to by było na tyle...
Pozdrawiam i życzę duuużo weny! Bardzo dużo! :D
Czekająca na kolejny rozdział, Kathrine ;**
{jily-love-forever.blogspot.com}
{zlap-jelenia.blogspot.com}
^ zapraszam serdecznie!
Dziękuję :)
UsuńZwłaszcza teraz, bo uważam, że to najgorsze "coś" co kiedykolwiek napisałam :C
I tak James...zachował się DZIWNIE, BARDZO DZIWNIE!
No, ale zazdrosny jest :D
A dzisiaj jest tak dużo Remusa, bo oglądałam SPIDER MANA XD Najlepszy film!
Oj nie naskakujcie na Liv, bo ona odegra bardzo ważną rolę...Jest pozytywną postacią XD
Ej...no Dor tu prawie wcale nie było...No może trochę, ale że od razu pusta XD Ja też lubię malować paznokcie, a jakoś nie czuję się Pustą Lalą XD (chyba, że o czymś nie wiem...)
Dziękuję i Pozdrawiam Mania :*
Nie!
UsuńEj, nie myśl tak! Po prostu pokazałaś inną stronę bohaterów! No, ej!
Strasznie...
To musiało mu się w dupie trochę po przekręcać... Przecież wiadomo, że Remus jest TYLKO jej przyjacielem... On ma Mary, no hello!
Ja też chyba Sb obejrzę xdd Andrew foreveeeer ❤❤❤
Chodziło mi o to, że jak malowała paznokcie to nawet nie rozpoznała głosu przyjaciółki... Zapomniała o pełni... Ech :/
Nie, ta notka nie była najgorsza, po prostu ją się chyba tak przyczepiłam, a ty to źle odebrałaś :cc Najzwyczajniej w świecie cierpię z powodu Jamesa :/ Tyyle xddd
Pozderkii ;>>
No no no!
OdpowiedzUsuńRozdział super, no ja mówiłam, że te wszystkie blogi to teraz mają jakiś kryzys... \
U Ciebie niedomówienia, u mnie niedomówienie, u Panienki Livy rozdziału nie ma, u Destiny nie widzialam też ostatnio, a Chloe już w ogóle porzuciła bloga :/
Mam nadzieję, że sprawa blogowa się naprawi w wakacje, chodź ja sama nie będę miała na to czasu.
Co do rozdziału to jest super! Biedna Mary, musiałą być na śmierć wystraszona! Tak mi jej szkoda.
Dorcas jak zawsze ogarnięta i zapłon na poziomie xD
Lily! Lily moja Ruda kochana wiewióra w końcu się obudziła! Evans, żadnych więcej samobójstw mi tu! A James niech nie przesadza, ok? Bo się zrobił zaborczy jak mój prawie były, a prowadza się z jakąś Liv...
Mary willą no no no!
Remus ogarnij swój puchaty ogonek i rusz zadek do Mary aby błagać o wybaczenie. Chodź to w sumie nie jego wina no...A ona też nieco przesadza.
Biedna Lilcia, to nie jej wina przecież.... James katogorycznie mówię Ci :wkurzasz mnie!
Czekam do kolejnej notki, kochana!!!
Bo koniec roku szkolnego dlatego KRYZYSIK :D
UsuńI ogólnie diękuję :) Też mam nadzieję, że dziewczyny (i ty) i ja powrócimy z nową dawką weny :D
Och wreszcie ktoś kto Lubi Dor XD
Ale jak wspomniałam Liv dużo zmieni na pozytywne!
z Remusem i Mary nie będzie tak łatwo, niestety :C
Dziękuję i pozdrawiam Mania :*
Witam, witam i o wenę pytam!
OdpowiedzUsuńTa głupia szkoła nie pozwala nam, bolggerkom normalnie funkcjonować w internecie. Szczerze eis przyznam, że u mnie wena zrobiła sobie przedwczesne wakacje i dopiero dzisiaj rano łaskawie zapukała do mych drzwi. Aż ją łańcuchem do kaloryfera przywiązałam ;) Ale już dość o mnie, teraz jest czas na chwalenie Twojego rozdziału:
Wiedziałam, że MacDonald się wywinie, no po prostu widziałam! Oj Mary, Mary, kochanieńka, Remus niczego nie pamięta, więc nie wiń biedaczyny. James też, nie udawaj wielce obrażonego za przyjacielskie pocieszenie. Co żeście wszyscy na biednego Lupina uwzięli. Dobrze, że Lily wydobrzała. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży. Alicja wiecznie biega do Franka. I dobrze, jak zakochani, to zakochani. Dorcas łatwo nie odpuści Blackowi. No i dobrze, może nabierze trochę pokory.
Super, super i jeszcze raz super. Trzymaj się, niedługo wakacje, a to jakieś pocieszenie. I sznurka albo łańcucha żebyś wreszcie tą wenę złapała. Pozdrawiam.
~Jimies
Tak, zgadzam się w stu procentach GŁUPIA SZKOŁA :D
UsuńMary jest zbyt zrozpaczona faktem "zdrady" żeby mu wybaczyć, przynajmniej na razie :C A tak dor jeszcze Syriusza pomęczy :D
Pozdrawiam i dziękuje Mania :*
Siemanko!
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że dodałaś rozdział już zaczynałam tęsknić :-) Wracając: Tak mi szkoda James'a. Ile on musiał przecierpieć i do tego kłótnia z najlepszym przyjacielem. Najwidoczniej mają dużo wspólnego skoro oboje nie spali. Pewnie męczyły ich myśli. Przecież zawsze najlepiej myśli się, kiedy chce się iść spać! Ale jeszcze bardziej szkoda mi było Mary. Biednej, zdezorientowanej, przerażonej Mary, która nie rozumiała co się dzieję. Dobrze, że dała radę dobiec do dormitorium. A Dor... to po prostu Dor. Przyszła Mery, a ona myślała, że to Alicja, zapomniała o pełni, tego jej się nie chciało... Och, Dorcas! Bardzo spodobała mi się podstawa Peter'a. Nigdy bym się po nim nie spodziewała takiego zachowania. No, ale co zrobi chłopak dla dziewczyny, którą kocha. Swoją drogą, ciekawe czy nadal będzie mu się podobać gdy jej wilowskie moce całkiem zanikną. Ciekawy z tym pomysł! Też bym chciała mieć taką tarczę. Szkoda,że zniknęła :-( Nasza kochana Lily się przebudziła i od razu namieszała - przecież pokłóciła przyjaciół. Takie zdolności to ma chyba tylko Evans. I jeszcze nie wie co się działo. Ja nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu... ZARAZ! Ja jestem zbyt silna psychicznie, żeby się na takim miejscu znaleźć, więc nie wiem co bym zrobiła. Do tego nasz biedny kochany Remus... Nie ma pojęcia co zrobił i niestety nikt nie chce mu powiedzieć. W jedną noc stracić przyjaciela i dziewczynę, na której mu zależało. Przykre. Dorcas kojarzy mi się z Kat (Kroniki Białego Królika). Ona też tak odpychała Szrona. Walcz o mnie! I dobrze. Niech go najpierw sprawdzi. Uważam, że życie twoich bohaterów jest smutne i zdecydowanie przesadziłam ze słowem biedny. Przypominam ci o rozdziale u mnie, następny jutro lub w poniedziałek. Życzę morza weny. Pozdrawiam - A
Dziękuję :D
UsuńTak z tym myśleniem to racja XD Zawsze jak wymyślam pomysły na bloga to już leże w łóżku i ciągle tylko wracam po zeszyt żeby te pomysły zapisać XD
Taaa Dor to Dor XD
Och, a tak Mary nadal się podoba Glizdkowi :)
Tak ale niestety Ruda odporna psychicznie nie jest :P
Och bez przesady niedługo już trochę się rozweselą :D
Pędzę do ciebie i pozdrawiam Mania :*
Witaj! Rozdział mi się bardzo podoba. Dzieje się w nim dość dużo. Nareszcie Lilly się obudziła, szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Bardzo jestem ciekawa, czy w następnych rozdziałach Mary i Remus się pogodzą, nie wspominając o Lilly i James. Coś on ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o koniec roku i trudny okres w życiu to coś o tym wiem. Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży. Pamiętaj, że niedługo wakacje i będziesz mogła trochę sobie odpocząć.
Pozdrawiam
~MJ
Cieszę się, że ci się podoba bo mi osobiście nie XD
UsuńA tak obiecuję, że wszystko zacznie się układać już niebawem :D
Tak wakacji już nie mogę się doczekać :)
Pozdrawiam Mania :*
Cześć! Matko, jak ja tęskniłam za tą historią i za Tobą ❤ Strasznie się cieszę, że Łapa I Rogacz się ogarnęli i pogodzili się. Przykro, że James tak cierpi z powodu Lily ciągle. Chłopak wariuje, i to widać gołym okiem. Byle co go doprowadza do wściekłego stadium zazdrości. No bo sory, ale Remus nigdy by się nie przystawiał do Evans, ani ona do niego. Rogacz nie powinien był się tak na niego wkurzać... Jak przeczytałam, że go skopał to myślałam, że tablet przez okno wywale ze złości ;-; Od razu może przejdę tu do wątku wilkołactwa naszych gołąbeczków: CHRYSTE PANIE! Czy ty chcesz mnie Mania do zawału doprowadzić?! Dobrze, że nikt mnie nie widział jak czytałam fragment ucieczki Macdonald bo wyglądałam dosłownie jak debil (kolana podciągnięte aż pod brodę, owinęte rękoma i kołysanie się nerwowo z tyłu do przodu ;__;) Kurde, Mary też się niepotrzebnie wpieniła potem na Remka, no bo skąd on miał niby wiedzieć, że ona się nie przemieni? A Lunatykowi nikt nawet nie powie co się stało... A właśnie! Kocham cię za to, że nas nie trzymałaś w niepewności jeśli chodzi o jej nie przemienienie się i od razu wyjaśniłaś. Mary miała szczęście, naprawdę. A jak ona wpadła do dormitorium i Dorcas taki nieogar, że to ona a nie Alicja... Padłam x'D Jeszcze takie "Boże dzisiaj pełnia! Zapomniałam!". Typowa Meadowes po prostu... Już się boję co ona odwali na tym posiedzeniu Walk Kontynentalnych. I od razu mówię, że bardzo trafiony pomysł z tymi walkami! Już się nie mogę doczekać ^^ Sądzę, że Dor dobrze robi sprawdzając Blacka. Też bym na jej miejscu prędko nie wybaczyła nazwania "s*ką" przez kogoś, kto ciągle by powtarzał że mnie kocha. Syriusz to dekiel ale i tak go uwielbiam. Twoi bohaterowie mają naprawdę ciężko... Wszystko się im miesza, ciągle dochodzą nowe problemy a Voldemort może znów zaatakować. Są podzieleni między sobą za bardzo. Mam nadzieję, że wszystko się już niedługo ułoży, bo aż mi się smutno robi jak pomyślę, że Lily i James nadal będą się odpychać, Mary nie przebaczy Remusowi, Peter zdradzi a Dorcas i Syriusz będą nadal się zachowywać w stosunku do siebie jak dzieci tak naprawdę się kochając... Rozdział bardzo mi się podoba. Tyle w nim emocji. Radość, smutek, rozpacz... Świetnie to wszystko przedstawiasz. Skupiasz się na swoim własnym pomyśle zamiast na oklepanym schemacie "o kocham cie, ty mnie też więc od pierwszego rozdziału będziemy się kleić i wszystko inne Zejdzie na drugi i trzeci plan". Nie. Ty stawiasz im przeszkody, przez które muszą przejść razem żeby móc być szczęśliwym. To mi się podoba. Przesyłam Ci pakę weny i czasu *podaje wielki karton* i pozdrawiam cieplutko ❤ Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńDziewczyna z Hogwartu.
Dziękuję, Ja za tobą też i już czytam twoje, bo jest idealne, ale nie wiem kiedy zdołam dać komentarz :C Jak dam radę to jeszcze dziś :D
UsuńHaha z tym tabletem mnie rozwaliłaś XD Tak wiem że Rogacz głupio postąpił...ale trudno XD Haha ja tak teraz siedzę XD Pomijając to nerwowe bujanie się :D Ale przepraszam nie chciałam, żebyś dostała zawału :C
No tak nie byłam aż taką sadystką z wyjaśnianiem przypadku Mary :P
Tak na posiedzeniu będzie się działo XD
Dor może na razie trzyma Syriusza w niepewności, ale to nie potrwa długo XD BEDZIE MISJA RATUNKOWA!
A tak wiem jak się pogodzą Lily i James, ale muszę jakiś bal kiedyś wykombinować :D Może....a pomyślę jeszcze :D
O boże padłam XD Tak staram się skupiać na swoim pomyśle :D Dziękuję :D
Dziękuję naprawdę :D
Zwłaszcza za wielki karton czasu :D
I jak napisałam jak najszybciej nadrobię u ciebie zaległości :)
Pozdrawiam Mania :*
Rozdział cudny! Dobrze, że Lily się obudziła, tylko szkoda, że od razu się pokłóciła z Jamesem. No cóż. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. ~Dorcas
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńUłoży się ułoży :)
Pozdrawiam Mania :*
Witam!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 5
http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com
Selene Neomajni
PS: Co do naszej wcześniejszej konwersacji to zapomniałam dopisać, że Dorcas zachowywała się jak tępa laska tylko w tym rozdziale. W innych była spoko ;)
Ach, no to ok XD Fakt w tym nie wykazała się inteligencją, ale w następnych to się zmieni :D
UsuńA do ciebie wpadnę jak najszybciej :D
Mania :*
Tutaj jest moje miejsce. Ale pojawię się z komentarzem dopiero po 15 czerwca bo wyjeżdżam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
PaKi
To ten pojawiłam się jednak wybacz mi dzisiaj długiego komentarza nie będzie. Zbytnio jestem wykończona wczorajszym komersem, troszkę smutna bo kończę gimanzjum, trochę zawiedziona egzaminami i ogólnie rozbita.
UsuńRozdział mega, biedny Remus, James był spoczko :D O Dori się nie wypowiem :D
Pozdrawiam PaKi
Dziękuję :D Długość nie jest ważna :) I Życzę powodzenia w szkole średniej :)
UsuńPozdrawiam :*
Hej!! Boziu już dawno przeczytałam ten rozdział ale po prostu nie miałam czasu skomentować. Przepraszam. Biedny Remus, został ochrzaniony o coś o czym nie miał pojęcia że zrobił. Jezu, ale zagmatwane zdanie. James zachował się jak rycerz broniący swojej księżniczki. Dorcas mnie rozwaliła. Gdyby miała krótką spódniczkę podejrzewam, że nie zawachała by się jej użyć. :) Rozdział jak zawsze cudowny. Przepraszam za błędy, ale mam mało czasu. Ps. założyłam bloga. na razie jest tam tylko notka, ale nie długo pojawi się prolog :) będzie to romans, jednak nie bezie miał nić wspólnego z Hogwartem, więc nie wiem czy ci się spowiada. Ale jak by co to link http://prawdziwa-milosc-nic-nie-kosztuje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń:)
Nie musisz przepraszać :D
UsuńWiem mi też szkoda Remusa :C
Cieszę się, że Dor ci się spodobała XD
Och a do ciebie chętnie zajrzę!
Pozdrawiam Mania :*
Witam!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 6!
http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com
Selene Neomajni
Cześć! Pierwszy raz piszę komentarz pod rozdziałem więc wiesz :P . Dziś znalazłam twojego bloga zaczęłam czytać i... kurcze naprawdę mnie wciągnęło! Jak nigdy. Czytałam każdy rozdział z zapartym tchem. (Naprawdę masz talent) Właśnie chce klikać w ikonkę z "Następny post" A tu koniec! Naprawdę się zasmuciłam... Czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńM.L
Dziękuję :D A następny rozdział mam już prawie gotowy :D
UsuńHej :-)
OdpowiedzUsuńOznajmiam wszech i wobec, że zniszczyłaś tym rozdziałem moją reputację osoby która nie pokazuje uczuć. Czytając rozdział szalała we mnie istna zamieć uczuć smutek,radość, złość, bezsilność,no i co najważniejsze mam mętlik w głowie. Nie wiem co powiedzieć, na prawdę kompletny cud świata nastał że mi zabrakło słów. A jedyne co obecnie siedzi mi w głowie to James i Lily. Głupio wyszło z tym Remusem ale cóż czasu nie da się cofnąć. Mimo to jestem wkurzona na Jamesa no i po co on kręci z tą całą Liv? chce, żeby była zazdrosna? Proszę bardzo będzie, na jego własne zamówienie, tylko że w końcu Rudowłosa sobie go odpuści, szukając szczęścia w ramionach innego. Nareszcie rozumiem o co chodzi z tymi Walkami Kontynentalnymi. I nie przejmuj się tym, że przez miesiąc napisałam 2 strony. Ja jeden rozdział piszę średnio, trzy miesiące tak więc wiesz... Szkoda że rozdział krótki (nie zwracaj uwagi na moje zrzędzenie nawet jeśli rozdział miałby 20 stron to dla mnie i tak byłby za krótki xd) szkoda że, między Mary a Remusem wszystko się popsuło przez jednego przytulasa smuteczeg. Jejku dialog między Dorcas a Syriuszem mistrzostwo świata <3 Ogólnie rozdział był cudowny,słodki i emocjonalny że gjgkdgs XD
Pozdrawiam
Mała Czarna ^^