środa, 1 lipca 2015

Rozdział 10 "Zakon Feniksa"

Z dnia na dzień na dworze robiło się coraz zimnej, a słońce z każdym dniem zachodziło znacznie wcześniej. Uczniowie nie mogli już wychodzić na błonia w samych szatach szkolnych, ale nie musieli też jeszcze nosić grubych czap i szalików.
Rozegrany został też, ostatni w tym roku, mecz Quiddicha. Krukoni wygrali ze Ślizgonami co oznaczało, że na wiosnę, gdy znów rozpoczną się rozgrywki, Gryffindor nadal będzie miał szansę na puchar.
Ale teraz nie o Quiddichu myślała Dor. Wciąż zastanawiała się czy ktoś z wydelegowanych uczniów ma jakiś plan dotyczący Walk Kontynentalnych. Ona, mimo że starała się o tym myśleć codziennie na razie na nic nie wpadła, a spotkanie z Dumbledorem miało się odbyć już dziś wieczorem. Starała się jeszcze na siłę wymyślić cokolwiek, ale jej głowa za bardzo zakrzątnięta była troszczeniem się o najbliższych. Wszyscy mieli teraz jakieś problemy lub byli skłóceni. Tylko Alicja i Frank wciąż trzymali się razem w tych trudnych chwilach.
Nagle z rozmyślań wyrwał ją szkolny dzwonek, głoszący koniec lekcji.
-  I pamiętajcie o Eseju na trzy stopy, o transmutacji ludzkiej! -
Profesor McGonagall krzyknęła jeszcze, gdy uczniowie zaczęli wybiegać z
klasy.
Właśnie nadszedł koniec ostatniej lekcji. Teraz miała dwie, spokojne godziny na uszykowanie się na wieczorne spotkanie.
- Meadowes! - Syriusz dogonił ją na schodach. - Chciałem cię zapytać czy mogłabyś dzisiaj wieczo...
- Nie - przerwała mu uśmiechając się pod nosem. - Niestety mam spotkanie z Dumbledorem! - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, przeskakując fałszywy stopień.
Liczyła że Syriusz zacznie ją namawiać, lecz on tylko zamyślił się i po rzuceniu krótkiego "Pa" zniknął za rogiem korytarza. Dor zaskoczona wzruszyła tylko ramionami i ruszyła w stronę pokoju wspólnego.

~*~

W pokoju wspólnym siedziało tylko kilka osób. Trójka jakiś czwartoroczniaków zajmowało najbliższą kanapę. Kilku jeszcze młodszych uczniów siedziało skulonych przy kominku, a nieopodal ich Lily oraz Mary. Jako jedyne Gryfonki z 7 klasy chodziły na transmutacje indywidualnie, ze względu na swoje duże umiejętności.
One jednak siedziały w dwóch odległych od siebie kątach pokoju i nawet nie śmiały na siebie spojrzeć. Dor zmarszczyła brwi i podeszła do Rudej przyjaciółki, która zawzięcie bazgrała coś na swoim pergaminie.
- Co się stało? – Brunetka spytała, kładąc rękę na jej ramieniu.
Do tej pory Mary, mimo że się do nich nie odzywała, to jednak trzymały się razem, a teraz Macdonald całkiem się od nich odizolowała.
- Zaczęła mnie wzywać od zdzir, które nie mają uczuć i rzucają się na
każdego chłopaka. - Lily westchnęła, odwracając twarz w stronę przyjaciółki. - Aż musiałam odjąć punkty Gryffindorowi.
- Widziałam właśnie na dole, że klepsydra jest jakoś pusta. – Dor mruknęła zerkając ukradkiem w stronę blondynki. - Może ja z nią pogadam co?
- Możesz spróbować... - Lily zmarszczyła nosek gdy na jej eseju z
Eliksirów zrobił się wielki atramentowy kleks. - Ale ja już próbowałam, naprawdę...
Nie miała nic do stracenia, więc ostrożnie skierowała swoje kroki w stronę kominka, przy którym siedziała, tyłem do niej odwrócona, Mary. Nim jeszcze zdążyła coś powiedzieć blondynka odwróciła się do niej twarzą. Widać było, że przed chwilą płakała.
- Czego chcesz? - wykrztusiła przez zaciśnięte zęby.
- Mary proszę, uspokój się... - Dor ukucnęła przy jej krześle. - Wiesz
dobrze, że on cię kocha najbardziej na świecie.
- To dlaczego mnie tak rani... - Mary chlipnęła, a w jej oczach znowu zagościły łzy.
- Przecież on nic nie zrobił. - Dor pogładziła ją ręką po ramieniu.
- No pewnie - prychnęła. - A James tą całą bajeczkę sobie wymyślił tak?
- Mam pomysł. - Dor uśmiechnęła się lekko. - Ja ci opowiem moją wersję
wydarzeń a ty mi swoją.
- No dobrze... - Mary westchnęła ocierając rękawem szaty wilgotne oczy.
- James powiedział, że szedł sobie korytarzem w stronę Skrzydła szpitalnego, żeby odwiedzić Lily. Kiedy wszedł zobaczył jak Lily obściskuje się z Remusem. Powiedział że chyba się całowali, ale nie zdążył całkiem zobaczyć, bo pchnął Remusa na podłogę. No i powiedział mu coś, że nigdy się po nim czegoś takiego nie spodziewał i wyszedł, a że Lily zdążyła jeszcze krzyknąć, że nie jest jego własnością.
Dor zamyśliła się chwilę.
- I ty w to wierzysz, tak po prostu? - spytała ze szczerym bólem w głosie, a Mary tylko kiwnęła głową.
- No to teraz słucham wersji tej niewdzięczn...
- Lily - wtrąciła Dor. - Według niej obudziła się I zobaczyła Remusa wychodzącego ze skrzydła. Więc go zawołała...
- Ciekawe po co? – prychnęła Macdonald.
- I potem on chciał iść po Jamesa. - Dor udawała jakby w ogóle tego nie dosłyszała. - Ale ona powiedziała, że nie chce, bo on ją bardzo skrzywdził. I tak się przejęła, że zaczęła płakać, więc się przytulili i Remus zaczął ją pocieszać. I wtedy wszedł James. I on pobił Remusa Mary...Nie tylko pchnął. A potem wybiegł, nawet nie dał sobie tego wyjaśnić.
Mary siedziała z kamienną twarzą, wyglądała tak, jakby te słowa w ogóle
do niej nie docierały.
- Bo nie było czego wyjaśniać - mruknęła po czym zagarniając wszystkie książki do torby wyszła z pokoju wspólnego.
Dor usiadła na jej miejscu i uderzyła pięścią w stół.
- Cholera.

~*~

Stała spokojnie przed gargulcem, było za pięć dziewiętnasta. Wzięła głęboki
wdech po czym wymówiła wyraźnie:
- Czekoladowe żaby. - Gargulec momentalnie odskoczył w bok, a przed Dorcas pojawiły się kręte schody. Zaczęła się powoli po nich wspinać, aż w końcu doszła do obszernych drewnianych drzwi z małą mosiężną klamką z odciśniętym herbem Hogwartu. Na chwilę zamknęła oczy, po czym zapukała kilka razy w przesiąknięte wilgocią drewno. Po chwili usłyszała zapraszający głos, więc przekręciła klamkę i weszła do dużego, okrągłego gabinetu dyrektora. Była już tutaj kilka razy, lecz za każdym razem to pomieszczenie i znajdujące się w nim przedmioty robiły na niej coraz to większe wrażenie.
- Witaj Dorcas. - Nagle doszedł ją głos dobiegający zza
jednego z wysokich regałów z wiekami księgami na półkach.
- Och, dzień dobry - odparła zaskoczona.
- Siadaj moja droga, zaraz pojawi się reszta. - I wskazał jej jedno z przygotowanych ośmiu krzeseł.
 Ledwo co Dor zdążyła zasiąść na jednym z nich, kiedy rozległo się pukanie i do gabinetu wpadł Lunatyk.
- Przepraszam za spóźnienie - wysapał zajmując miejsce obok Dorcas.
- Ależ nic się nie stało. - Dyrektor krążył w tą i wewtą zerkając raz
na Remusem raz na Dorcas.
Kilka minut potem już cała ósemka siedziała zgromadzona w gabinecie,
więc mogli spokojnie rozpocząć dyskusję.
- Posłuchajcie mnie teraz uważnie. - Dyrektor rozpoczął wyjątkowo poważnym tonem, patrząc na nich srogo znad swoich okularów połówek. - Ta sprawa jest bardzo ważna dla naszego społeczeństwa, zwłaszcza że raczej nie pochwalam tego co do tej pory "dokonał" nasz obecny Minister Magii. Jest to też bardzo  ważne jeśli chcemy w końcu unicestwić samego Voldemorta, ale myślę, że do tego jeszcze długa droga.
- Panie profesorze, a czy musimy go zniszczyć? - Snape nagle wyskoczył z pytaniem. - Nie prostszym rozwiązaniem było by się do niego, po prostu przyłączyć?
Dor chciała aż krzyknąć tak oburzyła się tym pytaniem ale profesor Dumbledore uprzedził ją swoją odpowiedzią.
- Och, oczywiście że to o wiele prostsze rozwiązanie, lecz niedługo przyjdzie nam się spotkać z wyborem między tym co słuszne, a tym co prostsze. I myślę że wielu czarodziejów wybierze tą drugą opcje, zapewne podejrzewając, że Lord Voldemort ich wtedy oszczędzi. – Przez chwilę Dor wydawało się, że posłał Snape'owi znaczące spojrzenie, lecz może coś jej się przewidziało.
 - Niestety tacy ludzie są w błędzie. - Dyrektor kontynuował. - Voldemortowi nie potrzebni są tacy, którzy nie będą mu służyć. Nie szuka takich, co będą tylko siedzieć w domu i pochwalać jego działania. On buduje armię swoich zwolenników, mam nadzieję że rozumiesz co mam na myśli Severusie?
Snape kiwnął lekko głową ale miał kamienną twarz. W tym czasie Lunatyk wyjął z torby jakąś teczkę i za pozwoleniem Dyrektora zaczął przedstawiać swój pomysł.
- Moim zdaniem dalsze wyłapywanie Śmierciożerców ma pewien sens, lecz jak pan wspomniał, Ten Którego imienia nie wolno wymawiać zapewne niedługo przejmie kontrolę nad Dementorami, z czym wiąże się też nasza utrata kontroli nad Azkabanem, dlatego moim zdaniem najskuteczniejszym rozwiązaniem będzie zwiększenie liczby aurorów. Wiadomo, że to nie jest takie proste. Testy na aurora trwają bardzo długo, a za nim młodzież będzie mogła do nich przystąpić miną kolejne lata. Dlatego moim zdaniem powinniśmy wprowadzić coś takiego jak "Kursy na Aurorów".
- Ale niby w jaki sposób to będzie działać? - Nagle odezwał się Lockhart. Młodzieniec miał długie blond loki, a jego szata była w nienagannym stanie.
- Chodzi o ty, żeby już młodzież szkolną, taką 17-letnią posłać na kursy przygotowawcze. Oczywiście posyłane tam będą tylko osoby chętne. Wiadomo, że ci, którzy są już na poziomie klas OWTMowych, wiedzą czego w życiu chcą. Idąc do szóstej klasy musieliśmy już zdecydować, co chcemy robić w życiu, dlatego uważam, że ci którzy wybrali przedmioty miejąc nadzieję, że w przyszłości zostaną Aurorami tym bardziej się ucieszą, że mają szansę zostać nimi szybciej.
- Ale niektórzy nie będą jeszcze pełnoletni, co wtedy? – Amelia Bones wychyliła się na krześle, by móc spojrzeć na Lupina. – Ja urodziłam się w Sierpniu i czy w takim razie nie będę mogła brać udziału w kursie.
- Obawiam się, że nie. – Nagle wtrącił się dyrektor. – Sam nie wiem, czy pomysł Remusa, będzie mógł zostać przez nas przedstawiony. Oczywiście sama idea jest dobra, jednak nie mógłbym patrzeć jak giną tak młode osoby.
- Ale my chcemy ginąć! – Dor nagle odparła wyjątkowo wojowniczym głosem. – Jeśli moja śmierć, może pomóc w unicestwieniu Lorda Voldemorta, jestem w stanie się poświęcić.
- Ale Dor, nie chodzi mi o żadną ofiarę. – Remus wytrzeszczył na nią oczy. – Nie musisz ginąć, nikt ci nie ka…
- Tak, myślę Dorcas, że nie ma takiej potrzeby byś na razie oddawała za kogoś życie. – Dumbledore westchnął ciężko. – Zwłaszcza, że naprawdę nie jestem do końca przekonany do twojego planu Remusie.
- A według mnie – odezwała się Sybilla Trelawney – powinniśmy jak najszybciej odczytać przyszłość, by wiedzieć, co dalej robić! Kula będzie najlepszym rozwiązanie…
- Dziękuję ci Sybillo, ale myślę, że obejdzie się bez tego. – Kąciki ust Dumbledore lekko drgnęły, jakby powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
- Panie profesorze, ja naprawdę uważam, że to dobry pomysł. – Remus zaczął bronić swojego planu. – Pan mówi, że nie chce, by ginęli młodzi ludzie, ale jeśli nie zrobimy czegoś z „tym” to i tak będą oni ginąć! Jak Ministerstwo straci kontrolę nad Dementorami i wypłyną oni na ulice naszych miast, to i tak zginiemy! Prędzej czy później nas to czeka, a tak mamy przynajmniej szansę, by spróbować zmienić tą rzeczywistość, w której żyjemy. Jeśli umrzemy to z poczuciem, że robiliśmy coś dla dobra tego świata i że nasza śmierć nie poszła na marne.
Dumbledore przez chwilę gładził swoją srebrzystą brodę w zamyśleniu, by w końcu wstać i znów zacząć krążyć po pokoju. Za nim jednak odpowiedział, zdążyła odezwać się Ariana Parkinson.
- A niby gdzie znajdziesz chętnych, którzy chcieli by ginąć, bez powodu? – jej twarz wykrzywił drwiący uśmiech.
- Gryfoni są na tyle odważni, że nie chronią tylko własnych tyłków, jak to mają w zwyczaju Ślizgoni! – Dor nie zdążyła ugryźć się w język i już spodziewała się nagany ze strony dyrektora, lecz ten nadal przemierzał gabinet, nawet nie zadając sobie trudu, by nie nią spojrzeć.
- Ty mała, plu…
- Dobrze, dobrze stop! – Wymianę zdań przerwał Lupin. – Myślę Ariano, że znajdą się chętni, chociażby moi najbliżsi przyjaciele, Syriusz i James.
Snape zaśmiał się cicho, gdy to usłyszał.
- Och, ci dwaj…Jak to nazwać Zdrajcy Krwi, nie… To brzmi zbyt pochlebnie, może dwaj…
- Dobrze, myślę że to wystarczy Severusie, już wszyscy wiemy jak pogardzasz Panami Blackiem i Potterem. – Dumbledore odezwał się w końcu znów zajmując miejsce za biurkiem. – A co do naszego projektu. Remusie zbierz mi podpisy chociaż 20 uczniów, którzy chcieli by wziąć udział w „Kursie na Aurora”, bo jeśli to ma być nasz temat na konferencję, musimy mieć jak go bronić.

~*~

Nie wiedziała nawet kiedy, ale w gabinecie Dumbledore zleciały jej aż dwie godziny. Remus zaraz po skończonej rozmowie popędził do pokoju wspólnego Gryfonów, by zacząć zbierać chętnych, ale Dorcas nigdzie się nie spieszyło. Szła sobie spokojnie ciemnym korytarzem, wsłuchując się tylko stukanie własnych obcasów. Nagle zatrzymała się wytężając słuch. Usłyszała cichą muzykę, była to jakaś powolna piosenka, bez wątpienia ją znała, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć tytułu. Zaciekawiona zaczęła iść za dźwiękiem, który jak na razie doprowadził ją do Wielkiej Sali. Gdy była już przy wyjściu, zawahała się, lecz gdy poczuła zapach ulubionych kwiatów – konwalii, pchnęła wrota i wyszła na ciemne błonia. Szczelniej okryła się szatą, gdy zimny wiatr omiótł jej ramiona, lecz nie odpuściła i szybkim krokiem ruszyła w stronę jeziora z, nad którego musiała dochodzić muzyka. Ktoś musiał ją zaczarować, skoro Dor usłyszała ją w wysokich piętrach zamku, aż jej głośność wcale się nie zwiększała wraz z bliskością. Ale melodia była piękna, i idealnie komponowała się z zapachem świeżych kwiatów. Zaciekawiona jeszcze bardziej przyśpieszyła kroku i gdy była już tuż, tuż nad jeziorkiem usłyszała głośny huk. Nim zorientowała się, co się dzieje, tuż przed nią, na czarnym niebie pojawiły się niebiesko srebrne fajerwerki. Śmigały w różne strony, lecz nie spadały na ziemię. Po chwili Dorcas zorientowała się, że ułożyły się w ogromny napis „Wybacz mi Dor, proszę”. Zakryła dłonią usta, gdy to zobaczyła. Była w ogromnym szoku. Czy to ON to zrobił dla NIEJ. Czasem zdarzało jej się rozmyślać o tym jak ON ma zamiar ją przeprosić, ale w życiu nie spodziewała się czegoś takiego. Już chciała się odwrócić zacząć go wołać, lecz nagle poczuła, że ktoś zakrywa jej dłońmi oczy i cichutko szepce do ucha:
- Zgadnij kto to?
- Syriusz? – spytała słodkim głosem i nim on zdążył odpowiedzieć odwróciła się i rzuciła mu się na szyję.
- Meadowes, spokojnie! – Czarnowłosy zaśmiał się, gdy dziewczyna zawiesiła się na jego karku.
- Przepraszam – odparła lekko zaczerwieniona na twarzy. – Po prostu to… Naprawdę jestem w szoku. Ty to sam… Tak? – spytała wskazując na otaczające ich przedmioty.
Teraz gdy światło fajerwerków oświetliło błonia zobaczyła pod wierzbą rozłożony koc i wielki koszyk pełen jedzenia. Tuż obok w powietrzu zawisły małe skrzypce, odgrywające wciąż tę samą melodię.
- Pamiętasz tę piosenkę? – Syriusz spytał kładąc jej rękę na tali i nim się zorientowała zaczęli tańczyć.
- Och, no oczywiście! – teraz to wydało jej się takie oczywiste. – Na czwartym roku leciała na balu! Wtedy, gdy się poznaliśmy,
Dor uśmiechnęła się lekko, wspominając tamte chwile. Chociaż już wtedy czuła, że Black coś namiesza w jej życiu to nigdy nie sądziła, że się w nim zakocha…
Tańczyli przez chwilę, aż w końcu zmęczeni usiedli na czerwonym kocu, rozłożonym pod wierzbą. Dor zdjęła buty i usiadła po turecku, wpatrując się w czarnowłosego. Syriusz wyjął z kosza dużą butelkę kremowego piwa i rozlał do dwóch kufli.
- Zimna dzisiaj noc. – Dorcas westchnęła mocniej opatulając się szatą, lecz po chwili, poczuła, że Syriusz obejmuje ją ramieniem i cały chłód znika. Oparła głowę na jego ramieniu i wpatrzyła się w gwiazdy. Wydawało jej się nieprawdopodobne to, że siedzą tutaj tylko jako przyjaciele, ale taka była rzeczywistość. Okrutna i niewdzięczna, ale jednak prawdziwa.
- Miałeś jakieś sny od czasu…? - Dor przełknęła ślinę, starając się zachować spokojny ton głosu. Już dawno chciała z nim o tym pogadać.
Syriusz kiwnął głową drapiąc się wolną ręką po głowie.
- Wiedziałem groby… - odparł pociągając nosem. – W Dolinie Godryka… Wiele grobów…
- Czyje one były? - Dor spojrzała na niego ze strachem.
- James, Lily, Mary….I twój… - odparł odwracając do niej głowę i patrząc jej prosto w oczy. – Ale to tylko sny, prawda?
- Tak, na pewno! – Dor ochoczo pokiwała głową, lecz nie była tego do końca pewna.
Te wszystkie wizje, całe zamieszanie z jej rodzicami, to wszystko było okropnie przytłaczające.
- Muszę ci o czymś powiedzieć – wysiliła się na spokojny ton.
- W takim razie Słucham. – Syriusz usiadł naprzeciwko niej obejmując jej dłoń.
- Tej nocy, gdy Śmierciożercy zaatakowali Hogwart – zaczęła – ja byłam w lesie, wtedy z Sam-wiesz-kim. On zaczął mi opowiadać o tym, że nie jestem tym kim myślę, że jestem… - urwała.
Syriusz spojrzał na nią wyczekująco, więc wzięła głęboki wdech i zaczęła kontynuować.
- Powiedział, że zabił moich prawdziwych rodziców. Że moi rodzice nie są moimi prawdziwymi rodzicami. I, że on chce mnie zabić. – Spuściła głowę, podkurczając kolana, by się za nimi ukryć, ale Syriusz jej na to nie pozwolił.
- Kochana, wszytko będzie dobrze… - szepnął.
Kochana, powiedział do niej Kochana…
Czy mogło istnieć coś piękniejszego.
- Ja chyba już pójdę… - odparła po chwili odkładając pusty kufel na koc. – Jest późno i…
- No pewnie, zasiedzieliśmy się… - Syriusz sprawiał wrażenie lekko zaskoczonego, ale szybko wstał z koca i zaczął go zwijać. – To dobranoc!
- Dobranoc. – Dor posłała mu promienny uśmiech i w powoli wróciła do zamku.

~*~

- Alu! Wstawaj, szybko! – Wpadła do dormitorium i zaczęła szarpać przyjaciółkę za piżamę.
- Co się dzieje? – brunetka odparła zaskoczona, gdy Dor zaczęła ją zwlekać z łóżka.
- Błagam cię tylko cicho, nie możemy ich obudzić! – Dorcas zaciągnęła przyjaciółkę do pustego pokoju wspólnego, który oświetlał tylko płomień z kominka. – Musimy iść do Dumbledore teraz! – szepnęła i razem wyszły na korytarz.
Tam czekał na nich już Remus, Glizdogon, Syriusz i Frank,
- Co wy tutaj…? – Alicja zaskoczona spojrzała na przybyszy, ale nie zdążyła usłyszeć wyjaśnień, bo cała grupka ruszyła w stronę gabinetu dyrektora.
- Profesor Dumbledore, chciał by jak znajdziemy wolną chwilę do niego wpadli, tylko jak najszybciej. – Remus zaczął pokrótce wyjaśniać. – Ale nie wiem czemu chciał widzieć tylko naszą szóstkę.
- Właśnie, co z Lily, Mary i Jamesem? – Alicja spytała, gdy dochodzili już do Gargulca.
- Dyrektor powiedział, że na razie ma sprawę tylko do nas, ale że i na nich przyjdzie czas. – Dor wzruszyła ramionami. – Czekoladowe żaby!
Gargulec odskoczył i cała szóstka zaczęła wspinać się po krętych schodach. Na samej górze Remus zapukał cicho w drzwi. Nieco zaskoczony głos dyrektora zaprosił ich do środka.
- Och, cóż na późna godzina, nie powinniście być w łóżkach? – Dyrektor spojrzał na przybyszy znad okularów połówek.
- Mieliśmy przyjść jak znajdziemy chwilę…i… - Remus zaczął tłumaczyć.
- I ta chwila nadeszła właśnie teraz, jeśli się nie mylę? – Dumbledore uśmiechnął się lekko i wyczarował sześć krzeseł, by mogli zasiąść.
- Tak właśnie, bo my…
- Dobrze, więc od razu przejdę do konkretu. Z tego co wiem każdy z was stara się o to, by w przyszłości zostać Aurorem i jeśli się nie mylę, zostaliście już poinformowani przez Remusa o niedługich kursach. - Wszyscy kiwnęli głowami. – Myślę, że będziecie znakomicie sprawdzać się w tej roli, lecz ni o tym chciałem z wami porozmawiać. Najpierw jednak, zanim przejdę do konkretów muszę wiedzieć czy ja mogę wam ufać, a wy możecie ufać mi?
Każdy z osobna powoli skinął głową, nie do końca chyba rozumiejąc do dyrektor ma na myśli.
- Razem będziemy w stanie zwalczyć Lorda Voldemorta, dlatego teraz czujcie się oficjalnie członkami Zakonu Feniksa! I oczywiście muszę wam wyjaśnić na czym ów zakon polega. – Dumbledore westchnął opierając się o krzesło. – Jest to pewnego rozdziału stowarzyszenie. Należy do niego wielu wybitnych Aurorów. Głównym celem zakonu jest zwalczanie Lorda Voldemorta i doprowadzenie go do upadku. Założycielem zakonu jestem ja. Założyłem go 8 lat temu, miejąc nadzieję, że, w końcu uda mi się zniszczyć Voldemorta.
Teraz, chciałbym również was wtajemniczyć we wszystkie sprawy zakonu, ale muszę wiedzieć czy mogę wam zaufać?
Alicja wstała z krzesła kładąc rękę na sercu.
- Nie wyjawię tej tajemnicy nikomu i zabiorę ją za sobą do grobu! – wyrecytowała odważnie. – Chociażby mnie torturowali, nic nie zdradzę Voldemortowi!
Na chwilę w oczach Dumbledore zagościły łzy wzruszenia, lecz nie zdążył odpowiedzieć, bo i kolejni zaczęli wstawać i składać mu przysięgi o swojej wierności.
- Nigdy nie zdradzę własnych przyjaciół! – Syriusz powstał. – Wolałbym zginąć…
- Jestem w stanie poświęcić wszystko dla dobra zakonu! – Glizdogon również położył rękę na sercu.
- Ja będę walczyć do samego końca, chociażbym miała zginąć! – Dor jako ostatnia powstała, a gdy zakończyła dyrektor cichutko przemówił:
- Dziękuję wam…Myślę, że możecie czuć się zaproszeni na następną naradę zakonu, która odbędzie się w trakcie świąt. O reszcie dowiecie się później. A teraz Zmykajcie!


*♥♥♥*

Witajcie!
Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, chociaż może to, że mam bardzo ograniczony dostęp do komputera :C Własnego nie mam, a rodzica...Wiadomo jak rodzice. A myślałam, że jak będą wakacje to będzie spokój i mnóstwo czasu, ale najwyraźniej się myliłam :/ Chociaż wiadomo, nie jest aż tak źle jak w roku szkolnym, dlatego powoli będę nadrabiać wszystkie zaległości :)
A mam pytanko, do was:
Czy jedziecie może w tym roku na PotterCon do Bydgoszczy? 
Ja w każdym razie będę :)
A co do samego rozdziału. Pewnie są błędy jak zwykle, ale nic na to nie poradzę, że na wakacje się nieco rozleniwiłam XD Poprawie je w miarę możliwości :)
A wszyscy ci, którzy informowali mnie o rozdziałach, a ja ich nie skomentowałam, proszę o przypomnienie się pod tą notką :) Już po prostu gubię się w tych blogach :)
I na koniec życzę wam miłych wakacji!
Pozdrawiam Mania :*

29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kochana Maniu!
      Nie powiem, że nie, ale byłam na Ciebie zła, za to, że mnie nie poinformowałaś o tym, że dodajesz rozdział. Wyjaśniłaś mi to jednak i Ci wybaczam :D Moja intuicja kazała mi coś poprawić zakładkach u mnie i całkiem przypadkiem zobaczyłam, że dodałaś rozdział. Ale i tak jestem cała w skowronkach z tego powodu, gdyż miałam nadzieję, że rozdział niedługo się pojawi.

      Oczywiście jak zawsze jest cudowny! *.* Oddaj mi proszę chodź trochę swego talentu, którego mi niestety brakuje.

      Gryffindor wraca do żywych w rozgrywkach. Teraz tylko Rogacz musi złapać znicza i z dużą przewagą wygrać cały mecz, z kim kol wiek on będzie. Dor wytęż swoją mózgownicę, to na pewno jakiś pomysł ci wpadnie do głowy. Uuuuuu...Black chce jednak przeprosić pannę Meadowes. Ta para to jest dla siebie stworzona, kocham ich. Dorcas tą jedną kwestią pokazała jaki ma cudowny charakter. Wspaniałą postać wykreowałaś :*

      Mary to ma ostry charakterek. Żeby tak nawyzywać przyjaciółkę. OJ, nie ładnie, nie ładnie. Dor się produkuje, ale jednak to efektu nie daje. Mary albo tak bardzo wierzy Jamesowi, albo nie chce się przyznać, że popełniła błąd obwiniając o wszystko Lily i Remusa. Szczerze, to ja nie widzę ani trochę ich jako pary. Znaczy Lily i Remusa. Może to ja jestem jakaś ograniczona, ale dla mnie to jest nie do przełknięcia.

      Och, jak ja nie lubię Snape'a. Wredny tłusty dziadyga, z długaśnym nochalem. James i Syriusz też by pięknie mogli się wypowiedzieć na jego temat i pewnie zrobiliby to z ogromną przyjemnością i ładniej by ujęli to w słowach. Dor taka waleczna się zrobiła, a ostatnio jak była bitwa to się ukryła i nie chciała iść pomóc przyjaciołom. Teraz się taka odważna zrobiła... Ale jednak dobrze dogadała Parkinson, należało się powiedzieć prawdę tym dupkom. Remus ma ciekawy pomysł i mam nadzieję, że dojdzie do skutku. Snape oczywiście już pokazuję, gdzie chce iść i z kim trzymać. Wredny gościu!!! Nienawidzę go!

      Awwwwwwwwww <3333 Syriusz! Tylko on może zrobić coś takiego. To było takie słodziutkie. Czy Łapa jest jasnowidzem? Te wszystkie sny, to muszą coś znaczyć. Gdyby dla mnie zrobił coś takiego chłopak, to bym chyba padała. To było cudowne! Się postarał chłopak <3 Kocham, kocham,kocham go mocno!

      Ostania scena, kiedy oni przysięgali o ty, że nie powiedzą nic o Zakonie, doprowadziła mnie do łez. Wyznanie Alicji, Syriusza i Dor, to chyba najbardziej mnie wzruszyło. Napisałaś dokładnie to co im się stanie :((( Zobacz do czego mnie doprowadziłaś :'D Teraz siorbię nosem. Jedynie Peter wywołał u mnie obrzydzenie. Nie zdradzi jasne... Zakonu może i nie, ale swoich przyjaciół... to największa podłość jaką mógł zrobić. Nienawidzę go pod tym względem!

      Cóż rozdział jest cudowny i jeszcze raz to powiem. Pewnie dziś komentarz nie będzie jakoś długi i pewnie nie będzie podzielony na dwie części, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz :/ Życzę Ci dużo weny i czasu wolnego!
      Pozdrawiam gorąco i mocno ściskam.
      Panienka Livvi :**

      Usuń
    2. Dziękuję :D Haha jak ktoś ma tutaj talent to ty! A Mary ma charakterek po ugryzieniu XD A co z pomysłem Remusa zobaczysz :D
      I cieszę się, że ta scena z przysięgami ci się podobała :D
      Mój kom też nie bd długi XD
      Ale dziękuję i pozdrawiam !Mania :*

      Usuń
  2. Oj cjciałabym jechać :x Ale niestety nie bedzie mnie w tym czasie w Polsce :x
    Rozdział cudowny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam że o czymś zapomniałam, no ale już jestem.
    Takie wielkie kłótnie przez nieporozumienie, nie lubię tego, a niestety w życiu zdarza się dość często (o tyle dobrze, że nie w moim przypadku, bo jestem osobą konkretną i nie odpuszczam dopóki coś nie jest wyjaśnione).
    Syriusz się postarał i to bardzo! Widać że mu zależy. ;)
    Jakieś tam pomniejsze błędy były, ale nie jakieś przesadne, więc nie będę upierdliwa (zresztą moje lenistwo i tak bierze nade mną górę i i tak mi się nie chce ich wytaczać xD).
    Cudnie - o tym raczej wiesz. :P
    Czekam na następny!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, takie kłótnie są do bani...A cieszę się, że pomysł Syriusza (i mój ) się podobał :)
      Tak błędy starałam się poprawić, ale nie jestem perfekcyjna :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Szósta, zaklepię sobie miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)
      Udało mi się dodać szósty komentarz, może nie jest to jakiś wielki wyczyn, ale następnym razem bardziej się postaram ^^
      Co do rozdziału, rzeczywiście zauważyłam kilka błędów.
      "Kontach pokoju" - powinno być 'kątach'.
      I dwa razy zamiast słowa 'auror', było 'autor'. Może to jakaś autokorekta, ale potem już było dobrze :)
      Przechodząc do treści: bardzo mi się spodobała ta historia. To, że Mary i Lily siedziały po przeciwnych stronach pokoju wspólnego. I Evans odbierająca punkty koleżance. W sumie rozumiem, że Mary mogła się poczuć dotknięta, ale powinna pozwolić sobie wyjaśnić całą sprawę. Tak samo James-zazdrośnik ♡ ^^ Powinien wiedzieć, że Remus nigdy by mu czegoś takiego nie zrobił, a ten go pobił. Biedny.
      Dalej, to spotkanie u Dumbledore'a. Myślę, że pomysł Remusa był dobry, powinni szkolić się do walki. Są gotowi i świadomi konsekwencji.
      Najbardziej mi się spodobał ten moment, jak Dorcas usłyszała tę muzykę i wyszła na błonia. I te fajerwerki ♡ O mój Boże, Syriusz jest taki kochany. To było naprawdę słodkie. A ten fragment o jego snach, o tych nagrobkach, oby nie zwiastował niczego złego.
      Jestem ciekawa, dlaczego James, Lily i Mary nie zostali zaproszeni na to spotkanie. Może to było w poprzednich rozdziałach, ale nie zdążyłam jeszcze ich doczytać. Od dłuższego czasu miałam zamiar przeczytać Twojego bloga i w końcu stanęło na tym, że przeczytałam na razie tylko ten rozdział. :)
      Ale zaciekawiłaś mnie bardzo, na pewno wezmę się za poprzednie i będę czytać kolejne. Mam nadzieję, że Mary wybaczy Lily i Remusowi. Trochę przesadziła, wyzywając Evans, ale może się opamięta.
      Czekam na następny rozdział, pozdrawiam gorąco, życzę weny, udanych wakacji i całuję :*
      Optimist
      PS. Zapraszam do siebie ;)
      [the-emerald-eyes.blogspot.com]

      Usuń
    2. Dziękuję :) Błędy poprawione :)
      Tak, niestety ale Mary jest raczej osobą, która uważa, że zawsze ma rację i nie lubi wysłuchiwać tego jak ktoś się tłumaczy...
      Tak Remus miał faktycznie dobry plan, ale co z niego wyniknie? :D
      Dziękuję! Ach, tak chciałam ten fragment zaczarować i chyba mi się udało :)
      A sny...oj nic nie zdradzę :)
      Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  5. Rozdział cudny! Wiedziałam, że Łapka coś wymyśli, aby przeprosić Dor. Heh... Łapa powiedział do niej kochana. Tak się składa, że dobrze wiem co musiała wtedy poczuć. Życzę weny i pozdrawiam ~Dorcas.
    P.S. Zapraszam również do mnie syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      A u ciebie nadrobię jak najszybciej!

      Usuń
  6. Cześć :) Bardzo duże napięcie w całym rozdziale. Super to wszystko idzie, chociaż hmm... Mary i jej fochy :( Mam nadzieję, że się pogodzą bo aż przykro... A wujcio Łapcia taki słodki z tymi przeprosinami ♥ Aż zaczęłam piszczeć jak idiotka, ale to chyba norma xD Powiedział do niej 'kochana', jak super! Szczerze to liczyłam na jakiś całus lub coś takiego, ale tak też wyszło świetnie. Chociaż mnie oni wkurzają, bo niby on kocha ją, ona kocha jego a się bawią w jakieś podchody, jak wszyscy wokół i tak widzą, że między nimi mega iskrzy. No Doriusz, pls wtf ;-; ♥ Wątek Walk Kontynentalnych bardzo fajnie rozwinięty, a pomysł Remusa ma duże szanse wypalić. Mądry Lunatyk ^^ Ciekawa jestem kto przystąpi do tego kursu, jeśli w ogóle wprowadzą go w życie. Wprowadzenie Zakonu Feniksa - bardzo, ale to bardzo trafiony pomysł. Super, że Dumbledore ich zwerbował, mam nadzieję, że Smarkerus też ogarnie dupsko i dołączy, bo tekstem w stylu "Może łatwiej by było się do niego przyłączyć", to mnie po prostu rozwalił -,- Jeszcze przy Dumbledorze no ja piernicze ;___; Mało tego: DO Dumledore'a! Niech mnie nie rozczula, bo wejdę w komputer i mu nastukam x'D
    Rozdział mnie jak zwykle zachwyca i zadowala w 120%. Ciekawie, zwięźle, konstruktywnie i do tego ładnie opisane (pff! żeby tylko ładnie... Pięknie ;) ) Dużymi krokami zbliżasz się, Maniu, do 20 tyś. wyświetleń *u* Ładnie śmigasz dziewczyno. W pełni na to zasługujesz c: Życzę miłych wakacji, weny, czasu i dostępu do komputera.
    Pozdrawiam ;*
    Dziewczyna z Hogwartu
    P.S. http://hogwart-another-story.blogspot.com/2015/07/rozdzia-9-nadpobudliwy-tuczek.html <--- Rozdział 9 gotowy, zapraszam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Dziękuję :)
      Tak wiem...Mary wkurza XD
      Hahah tak przy Łapie wszystkie dziewczyny piszczą XD
      A Plan Remusa będzie...ale cóż kto się zgłosi? To na razie zachowam dla siebie :)
      Haha spokojnie :D Widocznie Snape nie jest zbyt bystry XD Jeny, jeny Dziękuję za tak miłe słowa :)
      Już 20? jeny *.* Będę płakać :')
      A u cb już byłam ;)
      Pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  7. Przepraszam, że jestem tu dopiero teraz (aż 5 dni po publikacji!), ale jakoś się załapałem. Jednak to nie zmienia faktu, że rozdział jest bardzo fajny. Pomysł Remusa ciekawy, mam nadzieję, że Dumbledore jednak go zaakceptuje. Syriusz taki słodki, jednak się pogodził! No i przystąpienie do Zakonu. Ciekawe co z Jamesem, Lily i Mary... W każdym razie bardzo pozytywne odczucia po przeczytaniu, czekam na więcej! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz przepraszać :D
      Dziękuję za miłe słowa :)
      Tak, pomysł Remusa zostanie wcielony w życie :)
      A Lily, James i Mary dołączą w swoim czasie :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Cześć ;-)

    Tamten komentarz jak i 3 poprzednie się nie dodał, więc wybacz ale to będzie skrót skrótów. No i co ja mam ci powiedzieć? że dobre? że najlepsze? przecież ty to wiesz... Nie spuszczasz z tonu emocji coraz więcej, kłębią się one we mnie gdzieś głęboko ale jednak, są moja głowa jest wypełniona cudownymi dialogami i opisami które zasługują co najmniej na nobla, a nawet dwa noble. Jejku smutno mi niech Mary i Lily już się pogodzą :( i James też niech się ogarnie bo mam ochotę dać mu w twarz. Remus miał dobry pomysł z tym szkoleniem i fajnie, że Lily wraz z Mary też będą w Zakonie Feniksa... ogólnie wkurzył mnie Snape z tym przyłączeniem się do Czarnego Pana. Zabić to zanim złoży jaja jakby powiedział ksiądz Natanek... XD Peter obiecał że nie zdradzi a jednak zdradził smutne to :( żal mi również Lily na którą jest obrażona Mary i w sumie za jednego przytulasa została zwyzywana od zdzir....

    Pozdrawiam
    Mała Czarna ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :D
      Jeny dziękuję, ale uwierz mi, że ja tak nie uważam :P
      Z pogodzeniem się Mary i Lily jeszcze trochę poczekamy :D
      No cóż to jest Potter co się poradzi XD
      Cieszę się, że ci się podobało :)
      Pozdrawiam MAnia :*

      Usuń
    2. Aaa i dodałam nowy rozdział na blogu. Zaś mój mózg wyrzucił to z pamięci.

      Pozdrawiam
      Mała Czarna ^^

      Usuń
  9. Kochana Maniu!
    Bardzo spodobał mi się fragment w gabinecie Dumbledore'a o Walkach Kontynentalnych. Fajnie napisane, zupełnie innymi stylami, super. Pomysł Remusa ciekawy. Głupi Snape zawsze musi dorzucić swoje trzy knuty. Ach, ten Smarkerus...
    Ale ten Syriusz jest romantyczny. Tylko, jal zawsze z resztą, Dorcas głupio tłumaczy to przyjaźnią.
    Wkurzyło mnie jedno:
    czemu Dumbledore nie wezwał do gabinetu również Lily i Jamesa?! Ale mam nadzieję, że to się wkrótce wyjaśni.
    Weny, weny, jak najwięcej i do następnego rozdziału. :*
    ~Jimies Meadowes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję!
      Naprawdę inne style? XD Cóż nawet nie zauważyłam :P
      A Syriusz to Syriusz, romantyk sam w sobie :D
      A na Mary, Lily i Jamesa nadejdzie odpowiednia chwila...Może już niedługo :)
      Pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  10. Witam!
    Tak, już wróciłam! W zasadzie to wczoraj, ale dopiero teraz komentuję, bo poprzedniego dnia nie miałam czasu, wybacz. Wracając do rozdziału. Widzę, że znowu mamy dawną Dorcas! Całkiem mi się spodobała w tej notce (tak jak Syriusz z resztą). Ta ich odwaga, te przysięgi były na prawdę poruszające. Takie z głębi serca. Meadowes próbuję łagodzić te konflikty i trochę się jej udaję, lecz z takim kimś jak Mary lub James może długo zająć przekonanie ich do prawidłowej wersji wydarzeń. Black na prawdę postarał się z tymi przeprosinami (no, bo to w końcu Black). Nie wiem czemu, lecz w tym momencie: ,,Zaciekawiona jeszcze bardziej przyśpieszyła kroku i gdy była już tuż, tuż nad jeziorkiem usłyszała głośny huk. Nim zorientowała się, co się dzieję tuż przed nią..." Na początku myślałam, że to po raz kolejny Śmierciożercy zwabili ją w pułapkę i miałam taki chwilowy zawał serca, ale kiedy doczytałam resztę zdania uspokoiłam się. Jejku! Jacy oni byli słodcy! Tak dużo Doriusza ♥ Strasznie mało Jilly, lecz był Doriusz, więc się cieszę. Ogólnie, wszystkie chwile gdzie było coś pomiędzy główną bohaterką, a Łapcią chichotałam jak debilka. Byli tacy uroczy! Chyba nigdy nie napisałam, aż tak cukierkowego komentarza! W skrócie:
    Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
    Selene Neomajni
    PS: Nie jestem pewna czy jutro uda mi się dodać rozdział :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Aaa nawet nie wiesz jak się cieszę...starałam się Dor zwrócić trochę rozsądku, żeby nie była "Pustą lalą" XD
      Dziękuję! Ogromnie :)
      Tak przekonywanie trochę potrwa, ale pojawia się też inne komplikacje :)
      I cieszę się, że przeprosiny się podobały :D Naprawdę śmierciozercy? XD
      A Jily będzie trochę więcej, ale jeszcze nie teraz :D
      Dziękuję raz jeszcze! I obiecuję u ciebie nadrobić jeśli dodałaś :)
      Pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  11. Fantastyczny rozdział! Dorcas i Syriusz... Ach... Po prostu pięknie! Chociaż Syriusz nie kojarzył mi się z takim co przeprasza i leci jak zbity piesek do dziewczyny, ale i tak mi się podoba. No, w końcu to mężczyzna. A mężczyźni są stworzeni po to, żeby usługiwać kobietom XD Mary pojechała ostro po Lily. Musi naprawdę podobać jej się Remus skoro tak agresywnie zareagowała. Mam nadzieję, że wszystko z Jily oraz Remusem i Marą się ułoży. Mi tak samo jak Selene wydawało się, że to Śmierciożercy przybyli po nią. Taki miałam wrażenie. To już wiem jak oni dołączyli do zakonu. Dziwni mnie tylko czemu Dumbledore nie zaprosił Lily, Mary i James. Pomysł Lunatyka mi się bardzo podobał, ale wiadomo, że uczniowie innych domów nie chętnie będą walczyć. W sumie sama nie wiem co robiłabym w takiej sytuacji... Napisałabym coś jeszcze, ale jest po 23 i myślę tylko jak bardzo chcę spać... Pozdrawiam - A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Haha jak widać dorasta nam Black! Nic się na to nie poradzi :)
      A z tym usługiwaniem zgodzę się w stu procentach XD
      Tak Mary faktycznie zależy na Remusie, ale...ale to ale poznacie w rozdziale 11 :) A z Lily Jamesem i Mary wyjaśnię :)
      Pozdrawiam Mania :*

      Usuń
  12. Zastanawia mnie, czemu Dumbledore nie zaprosił Lily i Jamesa...
    Ciekawią mnie również te Walki Kontynentalne. Mam nadzieję, że będziesz rozwijała ten wątek :)
    Pomysł Lunatyka - genialny. Myślę, że coś może z tego wyjść.
    A Syriusz jaki romantyczny i uroczy. Ale tak to już jest z facetami - jak zaczyna im zależeć (tudzież liczą na rozbieraną randkę), to są w stanie zrobić wszystko...

    PS. U mnie jest rozdział 9.
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo wszystko wyjaśnię :)
      Dziękuję i pozdrawiam Mania :*
      PS Przeczytam ;)

      Usuń

Przysięgam uroczyście, że każdy komentarz jest na wagę złota.